Były gracz Juventusu mówi wprost: Milik będzie największym odkryciem w tym sezonie!

Getty Images / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik
Getty Images / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik

Arkadiusz Milik zaliczył dobre wejście do Juventusu, choć na skutek skandalicznej decyzji "stracił" bramkę z Salernitaną. Mohamed Sissoko, były gracz "Starej Damy" i innych czołowych klubów europejskich, z dużym uznaniem mówi o Polaku.

O tym meczu we Włoszech jeszcze długo będzie się pamiętać. Juventus FC zremisował z US Salernitana 1919 2:2, choć gospodarze powinni wygrać, bo w ostatnich sekundach za sprawą Arkadiusza Milika zdobyli prawidłową bramkę.

Niestety, wtedy doszło do jednego z najbardziej skandalicznych momentów epoki VAR.

Arbitrzy nie... zauważyli jednego z piłkarzy Salernitany (nie mając odpowiedniego ujęcia z kamery taktycznej), przez co doszło do anulowania bramki Milika, co z kolei wywołało gigantyczną awanturę.

ZOBACZ WIDEO: Kulisy powołań Michniewicza

Szkoda straconej bramki Polaka (który na domiar złego dostał drugą żółtą kartkę), ale ta sytuacja nie ma wpływu na ocenę wychowanka Rozwoju Katowice przez obserwujących mecze "Starej Damy". WP SportoweFakty rozmawiały z Mohamedem Sissoko, byłym graczem nie tylko Juventusu, ale Liverpoolu, Paris Saint-Germain czy Valencii. Malijczyk swego czasu był czołowym defensywnym pomocnikiem na Starym Kontynencie.

A co do Milika, to Polak będzie miał okazję zapolować na kolejne bramki już w środowy wieczór, bo w 2. kolejce Ligi Mistrzów Juventus zagra u siebie z Benficą Lizbona.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Grał pan w Juventusie przez 3,5 roku, w latach 2008-2011 i słyszę, że cały czas interesuje się pan wynikami tego zespołu. Co pan powie o ostatnim skandalu?

Mohamed Sissoko, były gracz m.in. Auxerre, Valencii, Liverpoolu, Juventusu, PSG, Fiorentiny, Levante, 34-krotny reprezentant Mali: Oczywiście, że się interesuję Juventusem. Natomiast co do sytuacji z meczu z Salernitaną. Szkoda tej bramki Milika, bardzo szkoda. Teraz wszyscy wiemy, że powinna być uznana. A nie dość, że nie została, to jeszcze skończyło się awanturą. Tyle że... Takie sytuacje po prostu się w piłce zdarzają.

No ale jak? Żeby nie zauważyć piłkarza mającego decydujący wpływ na akcję, w efekcie sprowokować awanturę i wypaczyć wynik meczu? To nie jest codzienność.

Nie jest, ale według mnie nie można rozpatrywać tego w nieskończoność. Tak się potoczyły te wydarzenia i nic już się z tym nie da zrobić. Wyniku nie zmienisz, czasu nie cofniesz. Poza tym, Juventus miał w tym meczu wystarczająco wiele okazji, aby rozstrzygnąć to na swoją korzyść wcześniej. Według mnie piłkarze Juve powinni już myśleć o kolejnych spotkaniach. A o tym, co się stało z Salernitaną zapomnieć.

To przejdźmy do oceny Milika, w sensie jego początków w Juventusie.

Wiem, że wielu wątpiło w ten transfer. W sensie, czy to dobry pomysł. A ja nie miałem wątpliwości od samego początku. Bo Milik to świetny napastnik. Przecież wielokrotnie pokazał to już w Napoli, ale również w reprezentacji Polski. Zresztą, zwłaszcza początek w Marsylii też miał bardzo dobry. Potem były różne perturbacje z poprzednim trenerem, miał też kilka kontuzji. Natomiast nigdy nie przestawał strzelać na dłużej. Dlatego o ten transfer byłem spokojny od samego początku. Powiem więcej: moim zdaniem Milik będzie największym odkryciem Juventusu w tym sezonie.

Wielu Polaków martwiło się jednak, że nasz napastnik będzie bardzo mało grał.

Ale już widać, że tak nie jest. Milik gra sporo, strzela gole, więc nie ma powodu, aby coś się zmieniło i nagle zaczął grać mniej. Według mnie może grać razem z Vlahoviciem. Dla mnie ci piłkarze są kompatybilni względem siebie.

Pierwsze bramki w Juve Milik już ma. Ile razy może trafić w tym sezonie?

Ciężko mi to dokładnie określić, ale obstawiam, że może to być 15 bramek we wszystkich rozgrywkach.

W Juventusie gra jeszcze inny Polak, tyle że w bramce.

Szczęsny. Bardzo dobry golkiper, choć ja już na zawsze będę fanem innego polskiego bramkarza. Oczywiście "Dżerzy" Dudek! Graliśmy razem w Liverpoolu, bardzo go lubiłem. Zresztą, spotykamy się do dziś, na meczach legend tej drużyny. To są zawsze miłe momenty.

A pan też tak "poszedł w golfa" jak Dudek?

(śmiech) To prawda, mocno się wkręcił w golfa. Ja czasem zagram, ale wciąż dużo bliżej mi do świata piłki.

Wracając do Juventusu. Jakie widzi pan perspektywy przed nimi w tym sezonie?

Mają wszelkie środki ku temu, aby powalczyć o scudetto. Po to ten zespół został zbudowany. Choć przyznać trzeba, że rywale, zwłaszcza AC Milan i Inter, są silni. Natomiast w Lidze Mistrzów trzeba zajść najdalej jak się da. Weźmy mecz z Benficą. Portugalczycy też mają dobry zespół, ale Juventus stać na to, aby z nimi wygrać.

To zapytam inaczej: który z wielkich zespołów, w których miał pan okazję występować, ma największe szanse na wygranie swojej ligi w tym sezonie?

PSG. Tu sprawa jest przesądzona, a liga francuska według mnie rozstrzygnięta. Wspomniany Juventus też ma szanse, ale mówiłem o tych wymagających rywalach. Natomiast co do Valencii, to za sukces uznałbym miejsce dające prawo gry w Lidze Mistrzów.

To jeszcze Liverpool. Na początku sezonu The Reds mają problemy.

Tak, ale myślę, że Liverpool się pozbiera. Przydarzyło się sporo kontuzji, a uważam, że gdy wszyscy czołowi gracze znów będą gotowi do gry, to będzie to wyglądało dużo lepiej. No i Liverpool stracił jednak Sadio Mane.

Akurat ci polscy fani, którzy życzyli transferu Lewandowskiemu, są wdzięczni Mane.

(śmiech). Wiem o co chodzi. Gdyby Mane nie poszedł do Bayernu, to nie wiadomo, czy klub dałby zgodę na odejście Lewandowskiemu.

A skoro już padło to nazwisko. Grał pan na innej pozycji, ale jak pan ocenia Roberta?

Jest w fantastycznej formie, a to z jakim impetem wszedł do Barcelony jest tylko kolejnym dowodem na to, jak wyjątkowym jest piłkarzem.

A kto jest obecnie najlepszym afrykańskim graczem?

Myślę, że właśnie wspomniany Mane.

Kiedyś mówiło się, że drużyna z waszego kontynentu prędzej czy później zdobędzie mistrzostwo świata. Ale lata mijają, a nic takiego nie nastąpiło. Wierzy pan, że to wciąż możliwe?

Tak, bo wierzę w zmiany, które mogą wprowadzić byli świetni piłkarze z Afryki, którzy chcą pracować na rzecz piłki w swoich ojczyznach. Mam tu na przykład na myśli Samuela Eto'o, który został prezesem kameruńskiej federacji piłkarskiej. I właśnie o takie ruchy chodzi. Jeśli Afryka ma z czymś problem, to nie z brakiem talentów, ale z organizacją. A byli piłkarze, z tak wielkim doświadczeniem jak Eto'o, mogą to bardzo poprawić.

To który z afrykańskich zespołów ma największe szanse na sukces w Katarze?

Podoba mi się Maroko.

Ale co byłoby sukcesem Maroka?

1/8 finału. Natomiast wierzę, że jeśli w afrykańskim futbolu będzie pracować więcej takich ludzi jak Eto'o, to mamy szansę iść mocno do przodu i kiedyś któraś z afrykańskich reprezentacji może na przykład zagrać w finale mistrzostw świata.

Panu nie było to dane, ale udanych momentów w karierze i tak nie brakowało. Najbardziej pamiętny?

Ten gdy miałem 17 lat, a zaufał mi sam Rafa Benitez. Ściągnął mnie do Valencii, z którą zdobyłem mistrzowski tytuł.

A trener, który najbardziej pana ukształtował?

Też Benitez, grałem też u niego w Liverpoolu. Był dla mnie nie tylko świetnym trenerem, ale i bardzo dobrym człowiekiem.

Jerzy Dudek akurat ma inne wspomnienia związane z tym trenerem.

Wiem, wiem. "Dżerzy" miał swoje powody, ale ja Beniteza wspominam z ogromnym sentymentem!

To jeszcze na koniec, bo skoro grał pan w tak mocnych zespołach, to żal byłoby nie skorzystać i nie zadać tego pytania. Kto jest faworytem Ligi Mistrzów? Niektórzy mówią, że okrzepnięte PSG.

A moim zdaniem właśnie ten sezon nie ma wyraźnego faworyta. PSG mi się podoba, ale tak samo podoba mi się Bayern, Barcelona, Manchester City czy Real Madryt. To naprawdę nie sposób przewidzieć, kto na końcu okaże się najlepszy.

Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Koszmar gracza Rakowa
Niecodzienna decyzja Kownackiego. Co na to selekcjoner?

Źródło artykułu: