Lewandowski uwolnił się od jednego piłkarza, ale spotkał jego wierną kopię

Getty Images / Jose Breton/Pics Action/NurPhoto / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Jose Breton/Pics Action/NurPhoto / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Był taki piłkarz, gdy jak miał piłkę przy nodze, to Robert Lewandowski mógł spokojnie sprawdzać pogodę w telefonie, bo wiedział, że i tak nie dostanie podania. W Barcelonie jest kolejny egoista, który nie zamierza się dzielić piłką.

[tag=2800]

Robert Lewandowski[/tag] wbił karcący wzrok w Ousmane'a Dembele, który zamiast podawać do kapitalnie ustawionego Polaka, to zdecydował się na solową akcję zakończoną niecelnym strzałem.

Można postawić śmiałą tezę, że gdyby to był poprzedni sezon i sytuacja z meczu Bayernu, to na twarzy "Lewego" byłaby wymalowana wściekłość. Tutaj Polak długo patrzył na kolegę z drużyny, uśmiechnął się, a po chwili bił brawo Dembele.

I nie - to nie była 90. minuta i kilkubramkowe prowadzenie. Wtedy może i można było jeszcze rozgrzeszyć samolubne zachowanie Francuza. Ale to był doliczony czas pierwszej połowy i można było posłać rywala na deski.

ZOBACZ WIDEO: Ledwo zaczęli mecz. Gol stadiony świata

Dembele wybrał inaczej i był to bardzo zły wybór. Francuz nie chce dzielić się piłką od początku, gdy gra obok niego Lewandowski. Najczęściej swoje akcje kończy strzałami lub podaniami do Raphinhy.

Dość powiedzieć, że Lewandowski średnio oddaje w meczu 4,5 strzału. Dembele, grający na skrzydle, ma średnią 3,8 prób na spotkanie. Bardzo zbliżona statystyka, a to raczej Lewandowski powinien mieć wyraźnie więcej strzałów.

On też nie podawał

Wróćmy jednak do początku artykułu i nazwiska piłkarza, który w Bayernie uwielbiał solowe akcje zakończone strzałami. Kibice piłkarscy bez problemu wskażą tutaj nazwisko Arjena Robbena.

Relacja z Robbenem to była niekończąca się historia. "Ich konflikt nie jest żadną tajemnicą. W drużynie wszyscy widzą, że ci dwaj schodzą sobie z drogi. Mają wzajemnie pretensje o samolubną grę i brak podań" - pisał niezwykle ceniony niemiecki dziennikarz "Bilda" Christian Falk.

W czasie jednego ze spotkań Bundesligi Robben nie chciał podawać piłki do Lewandowskiego. Polak reagował nerwowym rozkładaniem rąk i głośno wyrażał swoje pretensje. - Nie chcę się wypowiadać na ten temat. Sami dobrze widzieliście - mówił wściekły.

- To działa również w drugą stronę. W pierwszej połowie Robert też mógł kilka razy mi podać, ale tego nie zrobił. Musimy być krytyczni najpierw wobec siebie - odbijał piłeczkę Robben.

Co więcej, nawet Pep Guardiola, ówczesny trener Bayernu, tylko bezradnie rozkładał ręce, gdy pytano go o całą sytuację.

Problem rozwiązał się dopiero wtedy, gdy Robben odszedł z Allianz Arena.

Dembele i tak się zmienił

Eksperci podkreślają jednak, że obecna wersja Dembele, to i tak nic z tym, co wyczyniał jeszcze niedawno. Wówczas tak się zatracał w dryblingu, że nic więcej się dla niego nie liczyło. Drybling i strzał. Najczęściej nie przynosiło to efektu.

Przez pierwsze cztery sezony uzbierał zaledwie 14. asyst w La Liga (w 81. meczach), co jak na skrzydłowego w tak ofensywnie grającej Barcelonie to bardzo mizerny wynik. Dopiero przyjście Xaviego sprawiło, że Francuz zaczął dostrzegać kolegów z drużyny i w pół roku niemal wyrównał swój bilans z kilku sezonów (aż 13. ostatnich podań).

Osoby, które od tego sezonu zaczęły oglądać Barcelonę ze względu na Lewandowskiego, wielokrotnie mogły wyrywać sobie włosy z głowy, gdy widziały, że Dembele gra indywidualnie.

Dopiero tak klarowna sytuacja, jak z meczu z Sevillą, pokazała, że Dembele to nie Thomas Mueller. Niemiec nawet by się nie zastanawiał czy strzelać czy podawać do Polaka. Wybór byłby bardzo prosty: podanie do Lewandowskiego.

Zobacz takżeBędzie burza? Hiszpański dziennikarz o Lewandowskim i Benzemie
Zobacz takżeFilmik z Lewandowskim hitem. Ponad 3 mln odtworzeń!

Bartosz Zimkowski, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: