Miało być "Królewskie" polowanie. Czy Real przespał okno transferowe?

Getty Images / Jose Hernandez/Anadolu Agency / Na zdjęciu: Karim Benzema
Getty Images / Jose Hernandez/Anadolu Agency / Na zdjęciu: Karim Benzema

Real Madryt był w poprzednim sezonie najlepszą drużyną w Europie. Latem rywale zbroili się na potęgę, a Królewscy przegrali walkę o Kyliana Mbappe i Erlinga Haalanda. Czy polegną też na piłkarskim boisku?

To miał być nowy idol kibiców na Santiago Bernabeu. Piłkarz, który wprowadzi Real Madryt na jeszcze wyższy poziom. Niektórzy fani już drukowali sobie koszulki z jego nazwiskiem. Co w takim razie poszło nie tak?

Przez wiele miesięcy wydawało się, że po sezonie zakończy się przygoda Kyliana Mbappe z Paris Saint-Germain. Nowym zespołem Francuza miał być właśnie Real Madryt. Jednak na ostatniej prostej francuski klub wygrał wyścig i Mbappe pozostał w stolicy Francji. Mówi się, że 23-latek może zarabiać... 1 160 000 euro tygodniowo.

- Chcieliśmy go w sierpniu 2021, ale PSG nie chciało go sprzedać. Wtedy chciał odejść. Od tego momentu minęło już wiele czasu. Wciąż mówił o marzeniu, ale jego decyzja zmieniła się w 15 dni - bronił się prezydent Realu Madryt Florentino Perez.

ZOBACZ WIDEO: Kto wejdzie w buty Lewego w Bundeslidze? Jego losy trzeba śledzić

- Prezydent Francji Emmanuel Macron dzwonił regularnie do Mbappe. To wszytko w ogóle jest bez sensu. PSG obiecało mu, że będzie liderem i to wszystko zmieniło. Gdy dzwoni do ciebie prezydent kraju, burmistrz miasta, a potem jedziesz do Kataru i proponują ci szalone rzeczy, to ciężko wytrzymać presję - dodaje Perez.

Real Madryt przegrał największą bitwę transferową ostatnich lat. Pozyskaniu Mbappe poświęcił wszystko, nawet Erlinga Haalanda, który pozytywnie patrzył na występy na Santiago Bernabeu.

- Haaland jest zachwycony perspektywą stworzenia w Realu nowej ery, tak jak niegdyś jego idol Cristiano Ronlado. Pragnieniem Norwega jest gra dla Realu - podkreślali w styczniu dziennikarze "Sport Bild".

Ostatecznie Haaland wybrał Manchester City, a Mbappe pozostał w Paryżu. Oczywiście Real Madryt ma największy skarb - Karima Benzemę, który za kilka tygodni otrzyma nagrodę Złotej Piłki. W kadrze Los Blancos brakuje jednak innych wartościowych napastników. Gdy Francuza zabraknie na boisku, drużyna może posypać się jak domek z kart.

Mała rewolucja w Madrycie

To będzie inna drużyna niż ta, która wygrywała Ligę Mistrzów. Latem pierwszy zespół opuścili Marcelo, Isco i Gareth Bale, którym wygasły kontrakty oraz Casemiro i Luka Jović. Szczególnie odejście Casemiro było sporym zaskoczeniem, jednak Real Madryt otrzymał ofertę z gatunku nie do odrzucenia.

- Po ostatnim finale Ligi Mistrzów rozmawiałem ze swoim agentem. Powiedziałem mu, że czuję, że mój czas w Realu się kończy. Doradził mi wyjazd na wakacje, ale po powrocie czułem to samo - powiedział Casemiro, nowy piłkarz Manchesteru United.

Czy Real Madryt przespał okno transferowe? I tak i nie. Już na początku lata do stolicy Hiszpanii trafił Antonio Ruediger, który powinien okazać się ogromnym wzmocnieniem defensywy. Potem po fiasku negocjacji z Mbappe, Real zapłacił ogromne pieniądze za genialnego Aureliena Tchouameniego (80 milionów euro).

W drużynie brakuje jednak drugiego napastnika z prawdziwego zdarzenia. Trudno przypuszczać, że Mariano Diaz rozegra teraz sezon życia. Snajper wystąpił dla Los Blancos łącznie w 73 spotkaniach, w których strzelił zaledwie 12 bramek.

W cieniu Katalończyków

Taki scenariusz jeszcze kilka miesięcy temu wydawał się nieprawdopodobny, jednak latem Królewscy byli zdecydowanie w cieniu Barcelony, która szastała gotówką na lewo i prawo.

W ostatnich tygodniach prezydent Joan Laporta dokonywał cudów, a klub wzmocnili Robert Lewandowski, Raphinha, Jules Kounde, Andreas Christensen, Franck Kessie czy Hector Bellerin. Pod wodzą Xaviego, Duma Katalonii może odzyskać swój dawny blask szybciej, niż niektórym może się wydawać.

Mocniejszy jest także Manchester City, solidnych wzmocnień dokonali również Bayern Monachium oraz Chelsea. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że kołdra Realu Madryt jest zbyt krótka i trudno będzie Los Blancos powtórzyć genialny wynik z poprzedniego sezonu.

Jakub Artych, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Arkadiusz Milik - kariera wbrew wszystkiemu
Zdążył. Wiadomo, gdzie zagra Bednarek

Komentarze (0)