Długo kazał czekać kibicom na moment euforii Raków Częstochowa. Miał przewagę, kreował więcej sytuacji, natomiast długo brakowało konkretów. Wreszcie nadeszła jednak 68. minuta. Rozpoczął akcję kapitalnym przyjęciem piłki Vladislavs Gutkovskis, zagrał do Ivi Lopez, ten zanotował świetną asystę, a Władysław Koczerhin strzałem między nogami zapewnił ekipie z Częstochowy kolejne zwycięstwo w eliminacjach Ligi Konferencji Europy.
Co warte odnotowania, Raków nie stracił gola już w dziewięciu meczach na dziesięć w europejskich pucharach pod wodzą Marka Papszuna. Nie oznacza to oczywiście, że w rewanżu Spartak Trnawa nie miał nic do powiedzenia. Owszem, długimi fragmentami zespół ten wyglądał bardzo przeciętnie, ale na początku drugiej połowy kapitalną okazję miał Milan Ristovski, który w sobie tylko znany sposób spudłował z kilku metrów. Prawdopodobnie po tym uderzeniu piłka znalazła się na słynnej już pętli tramwajowej za stadionem.
Dwie bramki przewagi po pierwszym meczu były solidną zaliczką i - jak się okazało - wystarczającą, natomiast w zespole Rakowa nikt nie mówił przed rewanżem, że awans jest już pewny. Dało się wyczuć, że częstochowianie mają duży respekt do swojego rywala. Gospodarze mieli sporo mankamentów w swojej grze, zwłaszcza na początku było dość nerwowo na boisku. Sprawę dodatkowo utrudniał fakt, że w ostatniej ligowej kolejce kontuzji doznał Ben Lederman, który był fundamentalną postacią w Rakowie. I choć zastępujący go Walerian Gwilia nie zawiódł, to jednak dało się zauważyć, że środek pola nie funkcjonuje tak, jak powinien.
ZOBACZ WIDEO: Są nim zachwyceni. Oto jak Hiszpanie nazywają Lewandowskiego
Parę sytuacji gospodarzom stworzyć się jednak udało. Najlepszą zmarnował w pierwszej połowie Fran Tudor, był też mocny strzał Patryka Kuna z dystansu czy próba Iviego Lopeza z rzutu wolnego. Ale gol padł tylko jeden.
Raków nie zachwycił jakoś przesadnie, ale awansował. To jest najważniejsze, bo zdobył przy okazji kolejne punkty do rankingu. Trzeba też zaznaczyć, że przecież częstochowianie nie musieli za wszelką cenę forsować tempa. Ich taktykę determinował wynik sprzed tygodnia. Mimo to i tak byli zdecydowanie lepsi niż rywale.
Do fazy grupowej został już tylko jeden krok. Inna sprawa, że w IV rundzie czekać będzie dużo bardziej poważny przeciwnik. Spartak może i miał jakiś pomysł na grę, natomiast jakość wykonawców pozostawiała wiele do życzenia. Bo przecież goście wypracowali sobie parę akcji, mieli obiecujące kontry, lecz momentami w komiczny wręcz sposób je marnowali.
Raków Częstochowa - Spartak Trnawa 1:0 (0:0)
1:0 Władysław Koczerhin 68'
Składy:
Raków: Kacper Trelowski - Stratos Svarnas, Zoran Arsenić, Milan Rundić - Fran Tudor, Walerian Gwilia (88' Szymon Czyż), Giannis Papanikolaou, Patryk Kun (88' Deian Sorescu) - Władysław Koczerhin (82' Bartosz Nowak), Vladislavs Gutkovskis (75' Sebastian Musiolik), Ivi Lopez (76' Mateusz Wdowiak).
Spartak: Dominik Takac - Gergely Tumma, Lukas Stetina, Matej Curma (46' Kristian Kostma) - Erik Daniel (74' Alex Ivan), Martin Bukata (67' Jakub Paur), Kyriakos Savvidis, Samuel Stefanik, Martin Miković (46' Bamidele Yusuf) - Owusu Kelvin Boateng, Milan Ristovski (79' Azeez Oseni).
Żółte kartki: Gutkovskis (Raków) oraz Miković, Curma, Stefanik, Savvidis, Yusuf (Spartak).
Sędzia: Allard Lindhout (Holandia).
CZYTAJ TAKŻE:
Janusz Niedźwiedź przed meczem z Legią: Wstałem o 5:30 i wciąż szukam detali
Holendrzy obserwują piłkarza Zagłębia. Transfer jest możliwy