Rutyniarze z Podbeskidzia zatańczyli w Tychach. Ambulans na boisku

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Kamil Biliński
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Kamil Biliński

34-letni Kamil Biliński oraz 36-letni Tomasz Jodłowiec popisali się pięknymi rajdami w wygranym 4:1 meczu Podbeskidzia Bielsko-Biała z GKS-em Tychy. W końcówce doszło do niebezpiecznego zdarzenia.

Starcie w Tychach było drugim w weekend między pierwszoligowcami z województwa śląskiego. W sobotę GKS Katowice pokonał 3:1 Zagłębie Sosnowiec i pozbawił go pozycji lidera w tabeli. W niedzielę GKS Tychy podjął Podbeskidzie i oba zespoły chciały pójść za ciosem po zwycięstwie w poprzednim meczu.

Podbeskidzie zdobyło prowadzenie w 12. minucie. Kamil Biliński popisał się rajdem między grupą tyskich obrońców i wypracował sobie miejsce do oddania uderzenia. Kopnięcie doświadczonego napastnika zostało jeszcze zatrzymane przez Adriana Kostrzewskiego, ale dobitka Bartosza Bernarda była bezkarna. GKS nie potrafił zatrzymać ani rutyniarza, ani młodzieżowca.

Później była podobna liczba szans na podwojenie prowadzenia i wyrównanie. Przed przerwą GKS zdążył postawić na swoim i w czasie doliczonym Mateusz Czyżycki zakończył delikatnym strzałem na 1:1 akcję Antonio Domingueza oraz Krzysztofa Wołkowicza. Było to jednak pierwsze i ostatnie tak dobre rozegranie zespołu Dominika Nowaka.

ZOBACZ WIDEO: Prezentacja Roberta Lewandowskiego w Barcelonie. Zobacz piękne sceny!

Druga połowa rozpoczęła się tak jak pierwsza, czyli od gola Podbeskidzia. Przed polem karnym tyszan rozpędził się Tomasz Jodłowiec i popisał się rajdem, którego trudno się było po nim spodziewać. Były reprezentant Polski wymanewrował grupę przeciwników i pokonał Adriana Kostrzewskiego płaskim strzałem na 2:1.

Podbeskidzie zdobyło prowadzenie 3:1 w 68. minucie. Na najważniejszego piłkarza meczu wyrastał Kamil Biliński. Wcześniej brakowało mu skuteczności, ale tym razem zachował się perfekcyjnie po podaniu Joana Romana. Kapitan Górali pokonał Adriana Kostrzewskiego płaskim uderzeniem zza pola karnego. Piłka zaliczyła lądowanie blisko słupka.

W końcówce meczu doszło do niebezpiecznego zderzenia w polu karnym Podbeskidzia. Matvei Igonen staranował kompana z zespołu Iwajło Markowa przy wychodzeniu do piłki, a zakrwawiony obrońca nie był w stanie o własnych siłach podnieść się z boiska. Markow był przytomny, kiedy opuszczał stadion w ambulansie, a badania przejdzie już w szpitalu. Sędzia doliczył 10 minut i wtedy padł gol na 4:1 Maksymiliana Sitka.

4. kolejka Fortuna I ligi:

GKS Tychy - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:4 (1:1)
0:1 - Bartosz Bernard 12'
1:1 - Mateusz Czyżycki 45'
1:2 - Tomasz Jodłowiec 52'
1:3 - Kamil Biliński 68'
1:4 - Maksymilian Sitek 90'

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 ŁKS Łódź 34 19 9 6 58:36 66
2 Ruch Chorzów 34 17 11 6 48:33 62
3 Bruk-Bet Termalica Nieciecza 34 16 13 5 55:37 61
4 Wisła Kraków 34 18 6 10 61:38 60
5 Puszcza Niepołomice 34 16 10 8 49:36 58
6 Stal Rzeszów 34 14 9 11 57:44 51
7 Podbeskidzie Bielsko-Biała 34 12 13 9 56:47 49
8 Arka Gdynia 34 13 9 12 56:45 48
9 GKS Katowice 34 11 13 10 42:39 46
10 Chrobry Głogów 34 12 9 13 44:54 45
11 Zagłębie Sosnowiec 34 10 12 12 33:43 42
12 Górnik Łęczna 34 9 13 12 40:45 40
13 GKS Tychy 34 10 9 15 46:52 39
14 Resovia 34 9 11 14 43:51 38
15 Odra Opole 34 10 7 17 39:48 37
16 Skra Częstochowa 34 9 4 21 19:50 31
17 Chojniczanka Chojnice 34 5 12 17 35:57 27
18 Sandecja Nowy Sącz 34 5 12 17 28:54 27

Czytaj także: Prestiżowy mecz dla GKS-u Katowice. Niespodziewany lider obnażony
Czytaj także: Pechowy finisz Arki Gdynia. Kolejna strata punktów

Komentarze (1)
avatar
Pitalińska
7.08.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zaorać i coś zasadzić tyle w temacie.a badziewie do roboty