z Wiednia Tomasz Galiński
Lechia Gdańsk była skazywana na pożarcie w Wiedniu, a tymczasem zagrała bardzo dobrą pierwszą połowę, przetrwała ataki Rapidu Wiedeń w drugiej części i ostatecznie przywiozła z delegacji cenny remis.
- To nie jest najgorszy wynik. Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Z wyjątkiem kilku pierwszych minut mieliśmy wszystko pod kontrolą. Broniliśmy trochę niżej niż zwykle, ponieważ zdawaliśmy sobie sprawę, że Rapid lubi korzystać z długich podań przy każdym wyższym wyjściu do pressingu. Mieliśmy świetną szansę Flavio Paixao, do tego parę ataków, z których mogliśmy zrobić więcej. Pod koniec meczu daliśmy się zepchnąć pod własną bramkę, ale zespołowo udało nam się to wybronić. Mieliśmy też trochę szczęścia w jednej sytuacji, gdy Guido Burgstaller nie dobił piłki do pustej bramki - powiedział po meczu trener Tomasz Kaczmarek.
Po raz kolejny Lechia opadła z sił w drugiej połowie. - Było też widać, że był to dla nas trzeci z rzędu wyjazdowy mecz w bardzo wysokiej temperaturze. Do tego dochodzą podróże. Jest to dla nas coś nowego. Wykonaliśmy ciężką pracę. Zawodnicy zostawili serce na boisku. Myślę, że zrobiliśmy wynik, który daje nam prawdziwą szansę w rewanżu - kontynuował trener Lechii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 93. minuta. Wynik? 0:0. I nagle coś takiego!
Dość nieoczekiwanie na pozycji defensywnego pomocnika zagrał Kristers Tobers. To nominalny stoper, choć w reprezentacji Łotwy regularnie grywa na tzw. szóstce. - Ten pomysł zrodził się w okresie przygotowawczym, ale Tobers był kontuzjowany i nie mogliśmy tego wypróbować. W niektórych meczach wyjazdowych graliśmy trochę za miękko, za naiwnie i zdawaliśmy sobie sprawę, że trzeba to zmienić. Wiedziałem, że dziś jest dzień, w którym musimy to zrobić. Największy szacunek należy mu się za to, że grając od 4. minuty z żółtą kartką był w stanie w stu procentach wykonać swoje zadanie, wygrać wiele pojedynków. Nie było sytuacji, gdy był spóźniony. Zmieniliśmy go, bo zaczynał odczuwać jakiś dyskomfort i nie chcieliśmy ryzykować kontuzji - wyjaśnił Kaczmarek.
Bezbramkowy remis z tak wymagającym przeciwnikiem do duży sukces Lechii. Szczególnie, że przed pierwszym gwizdkiem nikt nie dawał tej drużynie większych szans. Jednocześnie trener Kaczmarek zaapelował do kibiców. - Nie byłem przekonany, że jesteśmy w stanie tutaj wygrać, ale wiedziałem, że będziemy mieć swoje szanse. W rewanżu potrzebujemy jednak pełnego stadionu, być może największej frekwencji w historii Lechii. Dzięki temu będziemy mogli osiągnąć coś, czego w Gdańsku jeszcze nie było - podkreślił.
Rewanż zostanie rozegrany w kolejny czwartek w Gdańsku. Początek o godz. 19.45.
CZYTAJ TAKŻE:
Rywal śmiał się z Rakowa. Przyszła odpowiedź
Kosmiczny mecz Rakowa Częstochowa. Papszun zachwycony gwiazdą