Robert Lewandowski jest stuprocentowym zawodowcem. Nie podjął strajku i od wtorku realizuje plan przygotowań do nowego sezonu, jaki otrzymał od sztabu szkoleniowego Bayernu Monachium.
Niemieckie media informują jednak, że na każdym kroku widać jego rosnącą frustrację i chęć przeniesienia się do FC Barcelony.
Dziennikarze sport1.de zwrócili uwagę na to, że "Lewy" podczas sesji treningowych w środę i czwartek wykonywał większość ćwiczeń, ale "ogólnie wydawał się odizolowany".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fenomenalna przewrotka! Bili mu brawo na stojąco
Piszą też o pewnym bardzo istotnym fakcie. "Na boisku nie miał prawie żadnego kontaktu z trenerem Julianem Nagelsmannem" - informują, ale przypominają też jednocześnie, że to nie jest nowość. "Nie jest to zjawisko nowe, wręcz przeciwnie" - czytamy.
Co do samej frustracji polskiego napastnika to Niemcy spoglądają też w kierunku jego domu. Tam nie ma bowiem jego żony Anny Lewandowskiej, ani jego córek: Klary i Laury. Wszystko spowodowane jest kwestiami bezpieczeństwa.
Kapitan naszej kadry otrzymywał bowiem pogróżki, dlatego nie zdecydował się brać ze sobą rodziny do Bawarii. Nie oznacza to jednak, że "Lewy" w domu jest sam. "Ma kilku kumpli z rodzinnej Warszawy, którzy pomagają mu nieco znieść jego sytuację" - informuje sport1.de.
Nie zmienia jednak faktu, że frustracja rośnie, bo "Lewy" utknął w martwym punkcie, gdzie nie ma możliwości ruchu i czuje się traktowany przez Bayern niesprawiedliwie. Ten oferował mu przedłużenie kontraktu zaledwie o rok (aktualny jest ważny do czerwca 2023).
Tymczasem w Barcelonie czeka umowa trzyletnia z opcją przedłużenia o rok. To z pewnością byłby jego ostatni wielki kontrakt sportowy w karierze, bo w 2026 roku "Lewy" będzie obchodził 38. urodziny.
Zobacz także:
Prezes Barcelony zabrał głos ws. transferu Lewandowskiego
Robert Lewandowski wpakował się w niezłe kłopoty. "Jest odmowa"