Gdy Rosjanie zaatakowali Ukrainę, wielu obywateli tego kraju opuściło swoje domy, chcąc odnaleźć schronienie. Sporo osób udało się w kierunku Polski. Taką drogę obrała między innymi rodzina Andrija Jarmolenki, klubowego kolegi Łukasza Fabiańskiego.
Polski bramkarz w tych trudnych chwilach pomógł bliskim żony ukraińskiego piłkarza. - Moja pomoc polegała na tym, że... szukałem osób, które pomogą. Wiedziałem, do kogo mogę iść. Uderzyłem do "Kiełbika" i "Rosoła" [Tomasza Kiełbowicza i Marcina Rosłonia - red.] - opowiedział Łukasz Fabiański w rozmowie z kanałem "Po Gwizdku".
- Zapytałem, czy są w stanie mi pomóc, bo "Kiełbik" pochodzi z Hrubieszowa i ma rodzinę przy granicy. Rodzina żony "Jarmy" pojechała więc na granicę i "Kiełbik" z "Rosołem" pojechali, aby je zgarnąć. Zrobili to, ogarnęli im mieszkania i dziewczyny do dziś mieszkają w Warszawie - dodał.
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". To będzie najgłośniejszy transfer tego lata w Polsce. "Potencjał na bombę"
Przy okazji wyszło na jaw, że rodzinie żony Jarmolenki, ale i partnerce gwiazdy reprezentacji Ukrainy, bardzo spodobało się życie w Warszawie.
- Było z tym dużo zamieszania, ale dziewczynom bardzo się tu podoba - ujawnił Fabiański.
Czytaj także:
> Raków o krok od pozyskania golkipera z Ekstraklasy. Ma tylko 18 lat
> Jeden z najważniejszych piłkarzy może opuścić Górnika. Na stole są dwie poważne oferty