Chodzi o czwartkowe zgromadzenie socios, czyli zarejestrowanych kibiców FC Barcelony, którzy zaakceptowali dwie kluczowe dla klubu transakcje. Pierwsza dotyczy sprzedaży udziału mniejszościowego w swojej spółce sprzedającej akcesoria dla kibiców, a druga dotyczy użyczenia wpływów z praw telewizyjnych na najbliższe 25 lat w zamian za jednorazową dużą wpłatę. Dzięki temu do budżetu klubu w najbliższym czasie wpłynęłoby nawet 500 mln euro.
- To jak wzięcie kredytu. W zamian za szybki zastrzyk gotówki, klub oddaje część swoich zysków, które będzie odnosił w przyszłości - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty Michał Gajdek, socio z 15-letnim stażem, który brał udział w ostatnim zgromadzeniu. Barcelona w tej kwestii jest ewenementem. O losie klubu współdecydują zarejestrowani i opłacający składki kibice.
Zastrzyk gotówki
- W ten sposób uda się uratować finanse Barcelony i umożliwić jej powrót do względnej normalności. Już nie trzeba będzie zastanawiać się nad tym, czy uda się zarejestrować zawodnika, którego namówiło się na transfer - dodaje na temat decyzji ostatniego zgromadzenia.
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Co dalej z transferem Lewandowskiego? Tam dogra się cała prawda
W przeszłości klub poniósł duże straty finansowe przez nieudaną politykę zarządu. Jej największą konsekwencją było odejście Lionela Messiego, z którym Barcelona nie mogła przedłużyć umowy i zarejestrować do rozgrywek. Zgoda socios na odstąpienie udziałów w spółce sprzedającej gadżety kibicowskie i części praw telewizyjnych pozwoli zamknąć rok obrotowy z zyskiem i wzmocni budżet transferowy co jest kluczowe w pracach nad transferem Roberta Lewandowskiego.
- Wydaje mi się, że klub jest teraz bliżej ściągnięcia go z Bayernu. Wyrażono zgodę na te transakcje z myślą o celach długoterminowych, ale także najbliższych transferach. Chodzi też o to, by po ostatnich okienkach w końcu wyjść na prostą i zapomnieć o problemach z rejestracją zawodników i niskim budżetem na transfery. A głównym celem jest teraz Lewandowski - wyjaśnia Gajdek.
Polak od 15 lat jest socio Barcelony. Przez ostatnie dwa lata miał możliwość uczestniczenia i głosowania podczas zgromadzeń.
- Mogą w nich brać udział socios z najdłuższym stażem i zasłużeni dla klubu. A 2,5 proc. członków zgromadzeń stanowią socios wybrani przez losowanie. W ten sposób dostałem możliwość, by w tym i poprzednim roku uczestniczyć w zgromadzeniach - opowiada.
Wielka szansa
Mówi nam też o reakcjach kibiców na przymiarki "Lewego" do Barcelony: - W Hiszpanii jest niesamowicie ceniony i nikt nie wypomina mu wieku. Ma opinię wielkiego profesjonalisty. Najlepszym strzelcem klubu w poprzednim sezonie był Pierre-Emerick Aubameyang, który grał zaledwie cztery miesiące. Dlatego przyjście gracza o takiej klasie jak Lewandowski, to totalna odmiana. Myślę, że i dla niego może to być atrakcyjne. Ma szansę zostać największą gwiazdą klubu. W ostatnich latach nie było to takie łatwe, kiedy grali Messi czy wcześniej Ronaldinho. Teraz może przyjść do klubu i zostać w nim niekwestionowaną gwiazdą.
Jednak żeby ściągnąć reprezentanta Polski, Barcelona będzie musiała zapłacić Bayernowi. Kontrakt Lewandowskiego z mistrzem Niemiec obowiązuje jeszcze przez rok.
Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Kim jest nowy trener Lecha Poznań? "Musiał wyjechać z Holandii. Z jednego powodu"
Kibice zadecydowali ws. Lewandowskiego. Za tyle Bayern powinien sprzedać Polaka