Jagiellonia Białystok zremisowała 2:2 (0:0) z Legią Warszawa w meczu 33. kolejki PKO Ekstraklasy. Ten wynik oznacza, że nadal utrzymanie nie jest pewne i zależy od rezultatów innych drużyn. - To na pewno było bardzo interesujące spotkanie - zauważył jednak Piotr Nowak podczas konferencji prasowej.
- Zaczęliśmy od sporych problemów, bo kontuzje pokrzyżowały nasze plany. Chcieliśmy atakować, grać wyżej, ale musieliśmy zmieniać zawodników już na początku. Mimo to mieliśmy jedną czy dwie sytuacje i uważam, że tą pierwszą połowę ostatecznie można ocenić dobrze. Popełnialiśmy błędy, ale nie były one widoczne tak jak w drugiej części - dodał 57-latek.
Momentami Jagiellonia pokazywała się z bardzo dobrej strony tuż po przerwie. Dzięki temu dwukrotnie obejmowała zresztą prowadzenie, ale tuż po tym w jej poczynania wkradała się niezrozumiała panika i ostatecznie kończyło się stratą bramki. - Mecz się otworzył, było więcej sytuacji i można tu nas ocenić pozytywnie pod względem kreowania. Był pomysł na grę i zaangażowanie. Nie jestem jednak zadowolony, bo powinniśmy grać mądrzej - nie krył Nowak.
ZOBACZ WIDEO: Idą zmiany w Lechii. Czy klubowi grozi niedawny scenariusz Wisły?
- Trzeba mieć z tyłu głowy, że gramy do końca. Nie może być tak, że tylko wybijamy i wybijamy. Nie da się odpoczywać bez piłki. Trzeba wiedzieć kiedy ją zagrać i zdawać sobie sprawę z sytuacji na boisku. Będziemy musieli to poprawić w przyszłym sezonie - uzupełnił Nowak.
Jagiellonii pozostał jeszcze ostatni mecz w tym sezonie. Niemal pewne, że zabraknie w nim Diego Carioki i Marka Guala, którzy doznali kontuzji w pierwszej połowie spotkania z Legią. - Ta dwójka zapewne wypadnie na kilka tygodni. Ponadto Miłosz Matysik narzekał na ból w kolanie i dlatego zdecydowaliśmy się go zmienić w przerwie, by nie stracić trzeciego "okienka" na zmiany. Z Michałem Pazdanem powinno być natomiast ok - wyjaśnił charyzmatyczny szkoleniowiec.