16 czerwca 2010 roku w Durbanie reprezentacja Hiszpanii sensacyjnie uległa w pierwszym meczu mundialu w RPA 0:1 Szwajcarom, a Chilijczycy tego samego dnia uporali się z Hondurasem (1:0). Po pierwszej serii gier zespół Vicente del Bosque miał zatem trzy punkty straty do dwóch rywali grupowych - dokładnie tak jak obecnie.
Przed czterema laty Hiszpanie polegli na inaugurację przede wszystkim wskutek fatalnej skuteczności pod bramką Helwetów? Nie mieli problemów z podniesieniem się po porażce i po zwycięstwach nad Hondurasem (2:0) oraz Chile (2:1) zdołali wywalczyć awans z pierwszego miejsca w grupie. Czy tym razem będzie podobnie? Powstanie z kolan może okazać się trudniejsze z uwagi na rozmiary porażki z Pomarańczowymi.
[ad=rectangle]
- W 2010 roku sytuacja była bliźniaczo podobna, ponieważ przegraliśmy na początek ze Szwajcarią, co nie przeszkodziło nam w zdobyciu tytułu. Trudno jednak stwierdzić, by obecnie nasze położenie było takie samo jak przed czterema laty - przekonuje Gerard Pique po klęsce 1:5 z Holendrami.
Stoper Dumy Katalonii przyznaje, że wysoka porażka na inaugurację może podłamać morale zespołu. - Zostaliśmy rozbici. Przed przerwą nie było jeszcze źle, natomiast w drugiej połowie Holendrzy co i rusz stwarzali dogodną sytuację strzelecką. Przeciwko Chile będziemy mieć ostatnią szansę - zapowiada defensor. - Nie uważam, byśmy znaleźli się w kryzysie. Wciąż jesteśmy tym samym zespołem. Nastroje są gorsze niż cztery lata temu, ponieważ pozostawiliśmy po sobie o wiele mniej korzystne wrażenie - dodaje.