W ćwierćfinale mundialu 2014 Angel Di Maria doznał kontuzji nogi. Lekarze podawali mu jednak zastrzyki, dzięki którym nie odczuwał bólu i mógł wychodzić na murawę. Istniało jednak ryzyko, że uraz piłkarza pogłębi się.
Do tego nie chcieli dopuścić szefowie Realu Madryt. W internetowym wydaniu angielskiego "Daily Mail" czytamy, że w dniu finału MŚ 2014 (pomiędzy Argentyną i Niemcami) drużyna Albicelestes dostała list, w którym hiszpański klub zabronił pomocnikowi występu w decydującym starciu mundialu.
Di Maria twierdzi, że klub chciał, by piłkarz nie pogłębił urazu, ponieważ zamierzał go sprzedać do innego klubu. To był ważny transfer dla Królewskich. Szefowie Realu chcieli sprowadzić na Santiago Bernabeu Jamesa Rodrigueza (świetny występ na MŚ w Brazylii). Żeby transfer Kolumbijczyka doszedł do skutku, najpierw trzeba jednak było sprzedać argentyńskiego pomocnika. Byłoby to mało prawdopodobne, gdyby di Maria wrócił do Madrytu z poważnym urazem nogi.
Pomocnik powiedział o całej sytuacji ówczesnemu selekcjonerowi kadry. Ostatecznie nie zagrał w finale, a Argentyna przegrała decydujące starcie z Niemcami 0:1. Później di Maria wrócił do klubu i został sprzedany do Manchesteru United. W angielskim klubie spędził rok i odszedł do Paris Saint-Germain.
Obecnie Angel di Maria jest w kadrze argentyńskiej reprezentacji na MŚ w Rosji. W poprzednim meczu Albicelestes z Chorwacją (przegrana 0:3) nie wyszedł jednak na murawę. Teraz ma być inaczej. Wtorkowe starcie z Nigerią 30-latek może rozpocząć nawet w podstawowym składzie. Argentyna musi ten mecz wygrać i liczyć na minimum remis Chorwatów z Islandią, by awansować do 1/8 finału.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Kolumbia. Czas na rozliczenie Adama Nawałki. "Potrzebne są głębokie zmiany"