W tym artykule dowiesz się o:
Islandzkie szaleństwo
Na mundial awansowali po raz pierwszy w historii. Dlatego nic dziwnego, że do Rosji za narodową reprezentacją udało się mnóstwo kibiców. Bilety zamówiło 66 tysięcy islandzkich fanów, co stanowi 20 proc. całej populacji tego kraju.
Warto wspomnieć, że w 2016 roku Islandia sensacyjnie awansowała do ćwierćfinału mistrzostw Europy, eliminując reprezentację Anglii (2:1).
Islandczycy nie są jedyną drużyną, która zadebiutowała na mundialu. W tym gronie jest też Panama, w składzie której nie znalazł się Luis Henriquez. Były piłkarz Lecha Poznań wrócił do Polski i podpisał kontrakt w III lidze, wierząc, że regularna gra da mu powołanie do narodowej reprezentacji.
Jeśli jeszcze o debiutach mowa, przypomnijmy, że w 2014 roku na MŚ debiutowała Bośnia, natomiast w 2010 roku - Słowacja.
Wielkość nie gra roli
Islandia to najmniej zaludniony kraj, który zagrał na mistrzostwach świata w Rosji. Na wyspie mieszka zaledwie 334 tysiące mieszkańców. Na boisku populacja nie będzie jednak grała żadnej roli.
To że wielkość kraju nie ma znaczenia, udowodnił Kuwejt. W 1982 roku zasłynął głównie dzięki interwencji ich szejka, który wszedł na murawę i wyperswadował sędziemu Myrosławowi Stuparowi z ZSRR, że nie powinien uznać bramki dla Francji. Ten gola faktycznie nie zatwierdził. Koniec końców Francuzi wygrali 4:1, a Stupar został zawieszony jako arbiter międzynarodowy.
Równie dużym zaskoczeniem był awans Jamajki na MŚ w 1998 roku. Reggae Boys na mundialu wygrali nawet z Japonią 2:1.
Sensacją był natomiast udział reprezentacji Trynidad i Tobago w mistrzostwach świata w 2006 roku. Drużyna prowadzona wówczas przez Leo Beenhakkera pozostawiła po sobie dobre wrażenie. Najpierw bezbramkowo zremisowała ze Szwecją, następnie dzielnie walczyła z Anglią (0:2), a szanse na awans pogrzebała dopiero porażką z Paragwajem (0:2).
Wieczni pechowcy
Holandia jest rekordzistą, jeśli chodzi o występy na mundialu bez zwycięstwa całego turnieju. Pomarańczowi na mistrzostwach świata grali 10 razy. Tym razem nie podreperują statystyk, bowiem nie przebrnęli eliminacji.
Holendrzy aż trzykrotnie wystąpili w finałach MŚ. W 1974 roku zaczęli decydujący mecz z RFN golem z karnego po faulu. Johan Cruyff i spółka nie dowieźli jednak sukcesu do końcowego gwizdka, przegrali 1:2, choć grali bodaj najlepszą piłkę na turnieju.
Cztery lata później Holandia nie dała rady Argentynie, która dodatkowo rzucała im kłody pod nogi. Przed meczem kapitan Daniel Passarella zgłosił zastrzeżenia co do opatrunku na ręce Rene van Kerckhoffa, w którym grał od początku turnieju. Włoski sędzia nakazał nałożyć dodatkową warstwę okładu, przez co mecz opóźnił się o 10 minut. Zresztą arbiter, zastraszony przez juntę wojskową, przez całe spotkanie sprzyjał Argentyńczykom (1:3).
W 2010 roku, tuż przed końcem dogrywki, katem Holendrów został Andres Iniesta, zapewniając sukces Hiszpanom (1:0).
Przerwana seria historycznym wyczynem
Włosi po raz pierwszy od 1958 roku nie zakwalifikowali się do mistrzostw świata, zostając tym samym pierwszym zespołem w historii, który po triumfie na mundialu, nie awansował na kolejną imprezę.
Gianluigi Buffon tym samym nie wyrówna rekordu udziału w mistrzostwach świata. Legendarny bramkarz w karierze wziął udział w pięciu mundialach, ale w 1998 roku pełnił wyłącznie rolę rezerwowego. Kolejnej szansy już nie dostanie.
Amerykanie rozczarowali telewizję
Po raz pierwszy od 1986 roku do mistrzostw świata nie zakwalifikowała się reprezentacja USA. Najbardziej ucierpiała na tym telewizja Fox Sports, która za prawa do transmisji meczów mundialu zapłaciła 400 mln dolarów. Amerykański honor postara się obronić drużyna pań, która ma szansę awansować na kobiecy mundial we Francji. Ten odbędzie się w 2019 roku.
Swoją drogą nieobecność USA na MŚ jest ogromnym zaskoczeniem, bowiem reprezentacja robiła stałe postępy. Nie pomógł jej nawet Juergen Klinsmann, były trener Niemców. Amerykanie nie przebrnęli eliminacyjnej grupy, w której rywalizowali między innymi z Panamą, Gwatemalą i Trynidadem i Tobago.
Warto dodać, że FIFA właśnie zdecydowała, iż w 2026 roku mundial odbędzie się w USA, w Kanadzie i Meksyku.
Teoria spiskowa
- Niepokonani: nie można przegrać, jeśli się nie gra! - właśnie takie hasło chcieli wyszyć na szalikach niektórzy amerykańscy kibice. Ci byli wściekli, że drużyna mimo przeciętnej grupy w eliminacjach nie awansowała na mundial w Rosji.
USA zakochało się w futbolu (nazywanym w Ameryce "soccerem") w 1994 roku, gdy w Stanach Zjednoczonych odbył się mundial. Wówczas stadiony rodem z ligi NFL wypełniały się po brzegi, turniej był świetną reklamą, a Amerykanie odpadli dopiero w 1/8 finału po wyrównanym meczu z Brazylią i golu Bebeto (1:0).
Mundialowy odpoczynek
Oprócz Amerykanów tegoroczne mistrzostwa świata w domach obejrzą też piłkarze z Chile, Turcji, Kamerunu, Ghany, Algierii, Ekwadoru, Wenezueli czy Irlandii. Reprezentacje te nie zakwalifikowały się do mundialu
Spośród tego grona największy sukces odnieśli Turcy, brązowi medaliści MŚ 2002, z charyzmatycznym Rustu Recberem w bramce, Hakanem Sukurem w napadzie i wielką, niespełnioną nadzieją Ilhanem Mansizem. Kamerun w 1990 roku otarł się o półfinał MŚ po dramatycznym boju z Anglią.
Obecnie najsilniejszą z tych drużyn wydaje się Chile, mistrz Ameryki Południowej, z takimi piłkarzami jak Arturo Vidal i Alexis Sanchez. Dwa razy z rzędu dotarli do 1/8 finału, w 2014 roku Brazylia wyeliminowała ich dopiero po rzutach karnych, choć wcześniej Chilijczycy mieli kilka znakomitych okazji do przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Kilka dni temu towarzysko zremisowali 2:2 z Polską.
Mundial dwóch kontynentów
Po raz pierwszy w historii mistrzostwa świata odbędą się na dwóch kontynentach - Europie i Azji. W europejskiej części Rosji, na zachodzie kraju, znajduje się Kaliningrad, natomiast już po azjatyckiej stronie leży Jekaterynburg.
FIFA nie po raz pierwszy łamie konwenanse. W 2010 roku turniej zorganizowała Republika Południowej Afryki jako pierwszy afrykański kraj w historii (swoją drogą zgłaszała też swoją kandydaturę w 2006 roku).
W 2002 nie dość, że mundial po raz pierwszy zagościł w Azji, to jeszcze w dwóch krajach (Korea Południowa/Japonia)! Kolejne takie mistrzostwa odbędą się w 2026 roku - gospodarzem będą trzy państwa: USA, Kanada i Meksyk.
Gospodarze na dzień dobry
W meczu otwarcia Rosja zmierzyła się z Arabią Saudyjską (5:0). Spotkanie zostało rozegrane w czwartek na Stadionie Łużniki w Moskwie.
Od 2006 roku turniej inaugurują gospodarze. Wcześniej zaczynali obrońcy tytułu.
W jednym z meczów otwarcia zagrali Polacy. Miało to miejsce w 1978 roku, gdy rywalem Biało-Czerwonych byli mistrzowie z RFN. Wynik 0:0 odebrano w kraju jako sukces, depesze z gratulacjami wysłał Edward Gierek, ale tak naprawdę zespoły nie zrobiły sobie wielkiej krzywdy i pozostał spory niedosyt.
Dobre wspomnienia Kozakiewicza Stadion Łużniki ma prawie taką samą pojemność jak Signal Iduna Park - obiekt, na którym swoje domowe mecze rozgrywa Borussia Dortmund. Właśnie na stadionie w Moskwie w 2008 roku odbył się finał Ligi Mistrzów, w którym Manchester United pokonał Chelsea. Co ciekawe, Łużniki będą też gościć finał tegorocznego mundialu.
Łużniki przez lata były areną lekkoatletyczną. To tam, w czasie igrzysk olimpijskich w 1980 roku, Władysław Kozakiewicz pokazał swój słynny gest. Rosyjska publiczność niemiłosiernie go wygwizdała, gdyż Polak pokonał ich faworyta Konstantina Wołkowa i pobił rekord świata.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Kamil Glik pojedzie do Rosji. Tak przechodził testy sprawnościowe