Didier Deschamps jako jedyny z francuskiej kadry zna smak tytułu mistrza świata. 20 lat temu był bowiem filarem ekipy, która na własnych boiskach wzniosła najważniejszy puchar w futbolu po zwycięstwie 3:0 z Brazylią.
Ale to nie znaczy, że 49-latek ma najmniejszą motywację, by znowu wygrać je w niedzielę. Wręcz przeciwnie, bo finały dla niego jako trenera, to na razie głównie porażki.
Cztery kolejne porażki w LM
W 2001 roku utytułowany pomocnik zakończył karierę piłkarską i niemal natychmiast podjął pracę szkoleniową. Zaczął w klubie z wysokiej półki. I choć w AS Monaco nie miał łatwych początków [w pierwszym sezonie ledwo utrzymał zespół w Ligue 1 - przyp. red.], to wicemistrzostwem Francji niespełna dwa lata później ostatecznie pokazał, że warto było mu zaufać.
Uwieńczeniem jego roboty był sezon 2003/2004. Drużyna ze Stade Louis II była jedną rewelacji rozgrywek w Europie. Po wyeliminowaniu w niezwykle emocjonujących dwumeczach Realu Madryt i Chelsea, zespół dotarł do finału Ligi Mistrzów. Tam jednak kontuzja filaru ASM - Ludovica Giuly'ego - spowodowała iż zespół z Księstwa był tylko cieniem dla FC Porto, przegrywając 0:3.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Eksperci ws. Woźniaka. "Poniósł karę. Nie można człowieka piętnować przez całe życie"
Był to czwarty z rzędu decydujący mecz LM przegrany przez Francuza. We wcześniejszych trzech uznawał wyższość rywali jako piłkarz. W 1997 roku jego Juventus został pokonany przez Borussię Dortmund (1:3), dwanaście miesięcy później lepszy był Real (0:1). Z kolei w edycji 2000/01 Valencia CF, której był zawodnikiem [finał spędził na ławce rezerwowych - przyp. red.], uległa Bayernowi (1:1, k. 5:4).
Przy takiej serii aż ciężko było uwierzyć, że pierwsze dwa podejścia zakończyły się niezapomnianymi sukcesami drużyn, dla których grał Deschamps. W 1993 roku jako kapitan poprowadził do historycznego trofeum Olympique Marsylia, zaś w 1996 wygrał je ponownie w barwach Juve.
Zwycięski piłkarz, przegrany selekcjoner
Niepowodzenia w klubach na przełomie XX i XXI wieku, Didier odbijał sobie doskonale w reprezentacji. Wspomniana na wstępie wygrana w mundialu 1998 nie była jedyną. W 2000 na boiskach Belgii i Holandii francuski pomocnik poprowadził bowiem swoją kadrę do mistrzostwa Europy (2000), pokonując w najważniejszym starciu Włochów 2:1 po szalenie emocjonującym spotkaniu i złotym golu w dogrywce.
16 lat po tamtym finale Deschamps miał szansę na powtórkę sukcesu jako szkoleniowiec. Francja, którą przejął w 2012 roku, dotarła bowiem do najważniejszego pojedynku turnieju. Okoliczności wydawały się idealne do sukcesu: własne boisko, rywal który nie zachwycał w poprzednich meczach. Jakby tego było mało, urazu na początku doznał lider Portugalczyków, Cristiano Ronaldo. Ale Trójkolorowi nie wykorzystali szansy i przegrali po dogrywce 0:1.
W niedzielnym pojedynku z Chorwacją (godz. 17) obecny opiekun piłkarzy znad Sekwany stanie przed trzecią szansą wygrania poważnego pucharu jako szkoleniowiec. Jeśli się uda, fani przestaną w końcu o nim mówić prześmiewczo: "szkoleniowiec od wygrywania Pucharu Ligi Francuskiej" [zdobył ich cztery - przyp. red.].