Czekała Belgia i w końcu się doczekała. Trzecie miejsce na mistrzostwach świata upragnionym i wyśnionym złotem wprawdzie nie jest, ale i tak jest to największe osiągnięcie belgijskiej kadry w historii. Dotychczas jej największym sukcesem było czwarte miejsce na mistrzostwach w Meksyku w 1986 roku. Czekała Belgia, aż ich złote pokolenie, narybek "wyhodowany" przez słynny już system szkolenia dojrzeje i zacznie dawać im prawdziwą radość. Cztery lata temu skończyło się na ćwierćfinale. Dwa lata temu na Euro ćwierćfinał okazał się z kolei wynikiem poniżej oczekiwań, przez co z posadą pożegnał się Marc Wilmots.
Roberto Martinez stery w belgijskiej kadrze przejął po Wilmotsie w 2016 roku. Od tego momentu poprowadził ekipę Czerwonych Diabłów w 27 spotkaniach. Przegrał tylko dwa: debiut z Hiszpanią we wrześniu 2016 i półfinał mundialu przeciwko Francji. Imponujący to rezultat, a trzecie miejsce w Rosji nie jest na pewno jego ostatnim słowem. To pewne.
Anglicy? Po nieudanym półfinale z Chorwacją schodzili z boiska załamani. Rzecz jasna nie było w tym nic dziwnego, płonęło w nich uczucie zaprzepaszczonej szansy. Nawet jednak mimo przegranego także meczu o trzecie miejsce z Belgią do kraju mogą i powinni wracać z podniesionymi głowami. Mało kto wymieniał ich w gronie drużyn, które podczas mundialu będą w stanie mocno namieszać w stawce. Okazało się jednak, że gdyby było w nich trochę więcej cwaniactwa, to oni w niedziele biliby się o puchar.
Na angielską kadrę trzeba jednak spojrzeć o wiele szerzej. Gdy rzuci się bowiem okiem na wyniki ostatnich turniejów młodzieżowych, kto w nich zwyciężał i prezentował najlepszy styl, dostrzeże się tam całe tabuny młodych, ambitnych, niesamowicie utalentowanych Anglików. Mistrzostwa świata do lat 17, Euro U-19, mundial U-20... Synowie - a w tym przypadku raczej synkowie - Albionu lali wszystkich bez litości. Wielu z tych zawodników już niedługo wskoczy do dorosłej drużyny, selekcjoner będzie miał z kogo wybierać przed kolejnymi, wielkimi, seniorskimi turniejami. Co się nie udało w Rosji, będzie się mogło udać w Katarze.
W wynikach poszczególnych drużyn na przestrzeni ostatnich lat można doszukiwać się pewnej zależności. Belgowie mieli sięgać po trofea już cztery i dwa lata temu, ale drużynie brakowało nie tyle jakości, co obycia z wielkimi turniejami, doświadczenia. Czerwone Diabły przyjechały do Rosji i kto wie, czy nie zatrzymałyby się dopiero w finale, gdyby nie konieczność bicia się z piekielnie mocną Francją już w półfinale. Francja? Ten sam przypadek. W Brazylii było jeszcze zbyt wcześnie dla wielu z tych chłopaków, u siebie na Euro też zabrakło im wyrachowania. W Rosji ma być inaczej.
Mundial 2018 to ewidentny triumf szeroko pojętego SYSTEMU szkolenia. Belgia mocno postawiła na to po Euro w 2000 roku, dzięki czemu na masową wręcz skalę produkuje piłkarzy wszechstronnych, znakomicie wyszkolonych technicznie. Idealny materiał do sprzedaży za ogromne pieniądze do dużych lig. Anglicy swój zimny prysznic mieli z kolei w 2007 roku, gdy nie zakwalifikowali się na Euro 2008. Zrewolucjonizowali SYSTEM, kadra systematycznie zaczęła zmieniać styl gry - z topornego i atrakcyjnego jak smażony bekon na zwiewny, radosny. Narybek, który się pojawił, zaczął wygrywać wszystkie młodzieżowe turnieje. Francja? To samo...
O co w tych systemach chodzi, pisaliśmy już wielokrotnie, wystarczy wrócić do licznych publikacji autorstwa Marka Wawrzynowskiego, naszego redakcyjnego kolegi. Patrzy się jednak na wspaniałą grę Belgów, Anglików (którzy nie stoją w miejscu, zmieniają się!) i porównuje się ich do prawie 40-milionowej Polski, w której od lat piłkarska centrala pozoruje działania. Wirtualna Polska od lat nawołuje o zmiany, wzorowanie się na lepszych i szybszych od nas, a decydenci kwitują to żarcikami w mediach społecznościowych. Mundial w Rosji pokazał jednak brutalnie, kto z kogo - jeśli w ogóle - może się śmiać. Przykre to, ale do zmienienia. Wystarczy chcieć.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Każdy chce być Chorwatem. "Ludzie zakochali się w ich reprezentacji"