Reprezentacja Chorwacji jest na ustach całego świata. Od początku turnieju piłkarze Zlatko Dalicia pracują na wielkie uznanie. Wyszli z grupy, potem w fazie pucharowej na swoją korzyść rozstrzygali dwie dogrywki i zrobili to trzeci raz w półfinale. Gol w dogrywce Mario Mandzukicia na 2:1 sprawił, że jego kraj pierwszy raz w historii zagra o Puchar Świata.
W pomeczowych wypowiedziach nietrudno zauważyć wielką euforię. Luka Modrić także wykorzystał okazję, aby odpowiedzieć angielskim ekspertom, którzy jego zdaniem nie okazywali im szacunku (szczegóły TUTAJ). Wszystkich jednak zaskoczyła rozmowa z Ivanem Rakiticiem. Okazuje się, że niewiele brakowało, a on nie wystąpiłby w półfinale.
- Dzień przed meczem miałem gorączkę 39 stopni. Cały dzień leżałem w łóżku. To szalone. Obawiałem się, że nie zdążę się wyleczyć. Ja i moi koledzy jednak zebraliśmy siły, a ostatecznie fizycznie wyglądaliśmy lepiej od rywala. W finale musimy znowu dać porwać się euforii. Chcemy to kontynuować, cieszyć się i zabrać puchar do domu - mówi Rakitić.
Chorobę udało się zwalczyć, Anglię pokonać, a to wszystko przede wszystkim dzięki niesamowitej mentalności Chorwatów. Mają za sobą trzy dogrywki z rzędu, wszyscy pewnie są wykończeni, a w finale i tak znowu będą walczyć do ostatniej minuty.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Gmoch zawiedziony postawą Belgów. "Nie dorośli, by grać wyżej niż w półfinale"