Przez pierwszą godzinę meczu z Anglią reprezentanci Chorwacji byli tłem dla dobrze prezentujących się piłkarzy z Wysp Brytyjskich. Przegrywali 0:1 i niewiele przemawiało za tym, by mogli się obudzić. A jednak. Gol Ivana Perisicia dał im dogrywkę, w której zwycięskiego gola strzelił dla nich Mario Mandzukić.
Po końcowym gwizdku arbitra piłkarze Vatrenji oszaleli z radości. Także selekcjoner Zlatko Dalić, który ze szczęścia padł na murawę. Po kilku minutach już mówił dziennikarzom o swoich odczuciach.
- Chcieliśmy zapisać się w historii i to nam się udało. Daliśmy z siebie wszystko, rozegraliśmy fantastyczne spotkanie - nic dodać, nic ująć - ocenił chorwacki szkoleniowiec.
Dalić postanowił podziękować, w imieniu swoim i zespołu, wszystkim kibicom, którzy trzymali za nich kciuki.
- Dziękujemy wszystkim, także tym z Bośni i Hercegowiny i fanom na całym świecie - przekazał trener finalisty mistrzostw świata w Rosji. To szczególna wiadomość, mając w pamięci relacje obu narodów i ich nastawienie do siebie.
W niedzielnym finale turnieju Chorwaci zagrają z Francją.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Mocne słowa eksperta. "Rosjanin kojarzy się z człowiekiem, który bierze doping"