Już po trzech minutach reprezentacja Niemiec wypracowała sobie dwie okazje w polu karnym rywala. Szwedzi byli bezradni, jeśli udało im się już przejść piłkę, to po chwili ją tracili.
Po 14. minutach Niemcy mieli 93-procentowe posiadanie piłki, ale z czasem rywale częściej dochodzili do głosu. Kiedy urazu doznał Sebastian Rudy, Szwedzi przejęli inicjatywę. Po kolejnym kwadransie dominacja naszych zachodnich sąsiadów była już mniejsza (70 proc.), choć nadal, jak na mecz na mundialu - zaskakująca.
Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się 73-procentowym posiadaniem piłki Niemców. Drużyna Joachima Loewa miała osiem sytuacji bramkowych przy czterech Szwedów, ale ekipa ze Skandynawii zanotowała aż trzy celne strzały, przy zaledwie jednym rywali.
Niemcy wymienili aż 354 podania, z czego 319 było celnych. Szwedzi zanotowali ich zaledwie 105, w tym 81 celnych.
Choć w statystykach dominowali Niemcy, to Szwedzi zdobyli jedyną bramkę w pierwszej połowie. W 32. minucie Manuela Neuera pokonał Ola Toivonen.
Po przerwie i powrocie na boisko niewiele się zmieniło. Swoją mocno ofensywną grę Niemcy zamienili w końcu na bramki i ostatecznie zwyciężyli. Zakończyli spotkanie z 75-procentowym posiadaniem piłki i aż osiemnastoma sytuacjami bramkowymi (Szwedzi mieli ich siedem).
Statystyka podań na koniec była równie zatrważająca. Niemcy wymienili 701 podań, z czego 580 celnych, natomiast Szwedzi mieli ich ledwie 215, a 150 było celnych.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Kolumbia. Problem z liderami reprezentacji. "Powinni wziąć odpowiedzialność"