Mundial 2018. Meksykanie odprawili Koreańczyków. Niemcy przyparci do muru

PAP/EPA / KHALED ELFIQI / Reprezentacja Meksyku
PAP/EPA / KHALED ELFIQI / Reprezentacja Meksyku

Meksykanie postawili Niemców pod ścianą. W drugim meczu wygrali z Koreą Południową 2:1 i utrudnili mistrzom świata drogę do awansu. A sami są jedną nogą w 1/8 finału.

Na inaugurację zaszokowali świat. Po porywającym, momentami szalonym spotkaniu, pokonali 1:0 Niemców i spowodowali panikę w kraju mistrzów świata. A u siebie wywołali... małe trzęsienie ziemi. Masowe podskoki kibiców odnotowano na sejsmografach. Apetyty zostały rozbudzone, Koreańczyków mieli pożreć na deser.

Azjaci okazali się bardzo niestrawni. Coś na ten temat mogli powiedzieć Szwedzi, którym długo odbijał się pierwszy mecz. Robin Olsen wynudził się między słupkami, za to jego koledzy przez 90 minut byli cięci równo z trawą.

Tamten występ zakrzywił obraz drużyny, wprawdzie topornej i meczącej, ale potrafiącej sklecić groźną akcję. Szkoda, że tylko od czasu do czasu.

Na wstępie uśpili czujność Meksykanów, zapewne spodziewających się przebieżki pomiędzy torem przeszkód. Faworyci nie wyglądali na przesadnie skoncentrowanych, niedbale wymieniali piłki, podbijali statystyki. Nonszalancja prawie się zemściła. Yonga Lee musiało osaczyć dwóch opiekunów, piekielnie szybki Heung-Min Son wdzierał się w szesnastkę i zatrudniał Guillermo Ochoę.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Marek Wawrzynowski: Lewandowski zdaje sobie sprawę, że traci życiową szansę

Wyglądało to tak, jakby potomkowie Azteków zamierzali wygrać minimalnym nakładem sił. Przyspieszyli dopiero po ostrzeżeniach od rywali. Podkręcili tempo raptem na kilka minut, zasiedzieli się na połowie Azjatów, w końcu wymusili błąd. Jedna z niezłych wrzutek Javiera Hernandez trafiła Hyun-Soo Janga w rękę i Milorad Mazić nie zawahał się. Rzut karny wykorzystał Carlos Vela.

Jedenastka nie ożywiła meczu nudnego jak flaki z olejem. Koreańczycy zabijali emocje. Non stop skrobali po piszczelach, pokładali się na murawie, sygnalizowali urazy, spierali się z arbitrem. Gdyby prowadzili, "wyrafinowaną" taktykę można było zrozumieć, a przecież rezultat 0:1 właściwie wyrzucał ich z turnieju. Wykazywali determinację w wycinaniu rywali, ich chaotyczne ataki z uderzeniami w środek bramki nie mogły zaskoczyć Ochoi.

Lekkomyślne, huraoptymistyczne wyjścia skończyły się stratą drugiego gola. Hirving Lozano wyprowadził kontrę, "Chicharito" Hernandez zabawił się z obrońcami i podwyższył wynik. Jednocześnie jeszcze bardzie uspokoił senny mecz. Wprawdzie Meksykanom zdarzały się wpadki z roztargnienia, m.in. weteran Rafael Marquez podarował 100 proc. okazję, ale rozprężenie wykorzystali dopiero w doliczonym czasie gry. Son kropnął z dystansu w okienko. I to jedyne co można dobrego napisać o brutalach z Korei. Jakimś cudem zeszli do szatni w komplecie.

Spotkaniu z pewnością przypatrywali się Niemcy. Rezultat z Rostowa sprawił, że zwycięstwo ze Szwedami jest dla nich obowiązkiem. Inaczej mogą podzielić los Francuzów, Włochów i Hiszpanów, czyli mistrzów świata, którzy w XXI wieku pojechali do domu po fazie grupowej.

Korea Południowa - Meksyk 1:2 (0:1)
0:1 - Carlos Vela 26' (k.)
0:2 - Javier Hernandez 66'
1:2 - Heung-Min Son 90+3'

Korea: Hyeon-Woo Jo - Jong Lee, Hyun-Soo Jang, Young-Gwon Kim, Min-Woo Kim (84' Chul Hong), Seon-Min Moon (77' Woo-Young Yung), Se-Jong Ju (64' Seung-Woo Lee), Sung-Yueng Ki, Hee-Chan Hwang, Jae-Sung Lee, Heung-Min Son.

Meksyk: Guillermo Ochoa - Edson Alvarez, Carlos Salcedo, Hector Moreno, Jesus Gallardo, Miguel Layun, Hector Herrera, Andres Guardado (68' Rafael Marquez), Carlos Vela (77' Giovanni dos Santos), Hirving Lozano (71' Jesus Corona), Javier Hernandez.

Żółte kartki: Young-Gwon Kim, Jong Lee, Seung-Woo Lee, Woo-Young Yung (Korea).

Sędzia: Milorad Mazić (Serbia).

Źródło artykułu: