Z Soczi Paweł Kapusta
Po porażce z Senegalem (1:2) sztab szkoleniowy polskiej kadry poszukuje w bazie pobytowej w Soczi nowych rozwiązań. "Zarówno pod względem taktycznym, jak i mentalnym" - jakby powiedział selekcjoner Adam Nawałka. Mentalnie, choć sytuacja wydaje się bardzo trudna, to jednak nie jest beznadziejna. Dużym wyzwaniem będzie natomiast taktyczne poukładanie zespołu przed bitwą na śmierć i życie z rywalem piłkarsko od nas lepszym. Na dodatek - mającym nóż na gardle po porażce z Japonią (1:2).
Zmiany są niezbędne, ławka rezerwowych - dwunastoosobowa. Wysłannicy polskich mediów mogą zrobić w ostatnich dniach jej dokładny przegląd, bo na konferencje prasowe przychodzą po porażce z Senegalem wyłącznie gracze rezerwowi. W czwartek byli to na przykład Dawid Kownacki i Jan Bednarek (ich rola w drugim meczu mundialu może się z dużym prawdopodobieństwem jednak zmienić), w piątek - Łukasz Teodorczyk. W przypadku "Teo" szanse na grę są o wiele mniejsze. Z wiadomego powodu.
- Jestem nominalnym napastnikiem, zawsze grałem tylko na "dziewiątce" i tak jest też w kadrze. Dawid Kownacki jest bardziej elastyczny, bo może też grać w pomocy. A ja - wiadomo, z kim rywalizuję o miejsce w składzie. Jeśli selekcjoner da mi jednak szansę, będę gotowy - mówił podczas konferencji prasowej Teodorczyk.
Napastnik Anderlechtu nie ma w narodowym zespole łatwego zadania. O miejsce w składzie rywalizuje przecież z Robertem Lewandowskim, zawodnikiem z wyjściowej jedenastki nieusuwalnym. Czy oznacza to, że piłkarz na co dzień występujący w lidze belgijskiej do końca mistrzostw pełnił będzie jedynie rolę żelaznego rezerwowego? W przeszłości zdarzało się, że "Lewy" z "Teo" przebywali na murawie w tym samym momencie. Jak na przykład w wyjazdowym meczu z Rumunią, gdzie Teodorczyk zaliczył świetne minuty. Jeśli więc występ byłego zawodnika Lecha Poznań wchodzi w grę, to raczej jako zmiennik.
- Co mogę dać temu zespołowi? Gole! - rzucił Teodorczyk podczas konferencji. W sezonie 2017-18 napastnik miał długo okres bez zdobytej bramki w barwach Anderlechtu. Przełamał się jednak w idealnym momencie - kilka tygodni przed zakończeniem sezonu. Znów strzelał jak na zawołanie.
Teodorczyk: - Z napastnikami tak właśnie jest. Czasem się zatniesz i musisz czekać na przełamanie. U mnie ten moment nadszedł, na szczęście w końcu ustrzeliłem hattricka i poszło. Dzięki temu jestem na mundialu i czekam na swoją szansę.
Mecz z Kolumbią w niedzielę o godzinie 20.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Łukasz Teodorczyk o klęsce z Senegalem. "Musieliśmy sobie powiedzieć jak faceci co było źle"