- Chcecie nas ostro krytykować, nie obrażamy się, ale zapamiętamy. Im mocniejsza krytyka tym lepszy może mieć to wpływ na piłkarzy. Na tym mundialu to nie była nasza ostatnia wieczerza - powiedział Zbigniew Boniek. - Nasz zespół to grupa zawodników w dobrej formie. Trener postawił na tych, którzy według niego mogli zagwarantować najlepszy wynik. Pozostają jednak alternatywy. To grupa mądrych, doświadczonych piłkarzy, wierzę w nich, w to, co robią. Taka jest jednak piłka, że czasem się przegrywa - dodał Zbigniew Boniek, który dzień po porażce z Senegalem (1:2) wziął udział w konferencji i starał się tłumaczyć przyczyny tak słabego występu w Moskwie.
- Drużyna to jedenaście elementów, ale też liderzy, którzy w trudnych momentach muszą wziąć na swoje barki odpowiedzialność. Wczoraj wszyscy zagrali mocno przeciętnie, ale ci, którzy mogą zmienić obraz gry, są w dobrej formie. W tej grupie jest czterech-pięciu piłkarzy, którzy muszą wziąć to na siebie, a młodsi za nimi pójdą. Każdy jest inaczej wychowany, ma inną siłę, potencjał, wiarę w siebie, próg bólu... Każdy inaczej się przygotowuje, niektórzy zmagają się z presją, inni są spokojni. Dziś wszyscy słuchają przed meczem muzyki, ja natomiast bym oszalał, bo lubiłem ciszę. Czasy się zmieniają. Mamy jednak w zespole 23 zawodowców, którzy robią wszystko jak najlepiej potrafią. Wierzę, że po meczu z Kolumbią wszyscy będziemy w dużo lepszych nastrojach - przyznał.
Boniek tłumaczył, że wszyscy przed mundialem zgodnie uznali, że celem było wyjście z grupy. Kolejne spotkania miały być po prostu "następnym etapem". Dodał, że cała drużyna wygrywa i przegrywa razem, jest jak wielka rodzina, która jedzie na tym samym wózku. Przypomniał, że na dwóch poprzednich mundialach reprezentacja po dwóch meczach nie miała już szans na awans, ale wierzy, że tym razem będzie inaczej. - Mam duże zaufanie do tego zespołu, do tych chłopaków. Inauguracja nam zdecydowanie nie wyszła, straciliśmy też bramki w bardzo dziwnych okolicznościach, ale walczymy dalej - powiedział.
Kilkukrotnie podkreślał, że cała kadra zagrała słabe spotkanie, a sam mecz nie stał na wysokim poziomie. Dodał, że wynik mógł być zupełnie inny, gdybyśmy to my dostali takie prezenty. - Po stracie piłki broniliśmy się dziewięcioma zawodnikami, na połowie rywala zostawał tylko jeden napastnik i takie było założenie. Mecz z Senegalem był bardzo wolny, nieco pod rytmem, a o porażce zadecydowały niuanse i nasze błędy indywidualne. Mam duży szacunek do naszego wczorajszego rywala, ale nie zrobił nic więcej od nas, by wygrać ten mecz. Gdybyśmy to my dostali takie prezenty, też na pewno skończylibyśmy z trzema punktami na koncie - stwierdził Boniek.
Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej mówił również, że widział drużynę zaraz po spotkaniu oraz na śniadaniu w środę. Nie zauważył, żeby ktokolwiek był zrezygnowany i nie chciał podjąć już walki. Dodał, że był smutek, ale to normalne po porażkach. - Nie ma w drużynie żadnej rezygnacji. Życie sportowca to nie tylko zwycięstwa, ale i porażki. Trzeba umieć przezwyciężać swoje słabości, więc wszyscy czekamy na piłkarski ogień. Trzeba w kolejnym meczu pokazać to, co jest najważniejsze. Każdego ta przegrana dotknęła, ale widzę reakcję. Nie ma żadnego poddawania się, nadal jesteśmy pozytywnie nastawieni. Dopóki piłka pozostaje w grze, chcemy zrealizować nasze cele. Są też inne drużyny, które przegrały pierwszy mecz i nadal chcą wygrywać. Mamy program, który chcemy zrealizować i jedno potknięcie nie może przekreślać wszystkiego - podsumował.
Z Kolumbią zagramy w niedzielę. Początek o godz. 20.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polska - Senegal. Taktyczne błędy kadrowiczów. "To nie jest zawodnik do rozgrywania"