Echa meczu Czechy - Polska: Polacy stracili swoje samochody

Czesi pokonali reprezentację Polski 2:0. Odmłodzona kadra naszego kraju, grająca na dodatek w eksperymentalnym ustawieniu obrony, nie potrafiła skutecznie przeciwstawić się drużynie naszych południowych sąsiadów. Pomimo tego po spotkaniu selekcjoner Stefan Majewski bronił Piotra Polczaka, który miał udział przy dwóch straconych golach. Polscy kibice mieli problem z odnalezieniem własnych samochodów, którymi zajęła się policja.

W tym artykule dowiesz się o:

Pożegnanie Jana Kollera

Przed meczem Czechów z Polakami odbyło się pożegnanie Jana Kollera, który zrezygnował z gry dla swojej reprezentacji. Czescy kibice podziękowali mu owacją na stojąco. Koller w historii był ich najlepszym strzelcem.

Urodził się 30 marca 1973 roku w Smetanovej Lhocie. Wyróżnia się przede wszystkim wzrostem, gdyż mierzy 202 centymetry. Karierę piłkarską rozpoczynał w Sparcie Praga. Później występował między innymi w Anderlechcie Bruksela, Borussii Dortmund czy AS Monaco. Obecnie napastnik gra w rosyjskim klubie Krylja Sowietow Samara.

Polskich kibiców problemy z... samochodami

Praga jest specyficznym miastem, w którym praktycznie nie ma parkingów dla samochodów. Polscy kibice, którzy do stolicy Czech przyjechali własnymi środkami lokomocji i nie zostawili auta na jednym parkingu niedaleko stadionu (który i tak był słabo oznakowany) po powrocie z meczu mieli problem, gdyż ich samochodu... nie było. - Tylko w czasie meczu z jednego miejsca odholowaliśmy 17 samochodów - wyjaśniał nam jeden z policjantów.

Auta pozostawione przez Polaków pod domami mieszkańców Pragi budziły ich frustrację. - Każdy mieszkaniec Pragi, po zapłaceniu odpowiedniej sumy pieniędzy, ma zarezerwowane miejsce dla siebie pod swoim domem. Gdy zobaczy on, że jest ono zajęte natychmiast dzwoni na policję, a nam nie pozostaje nic innego, jak tylko odholować samochód - tłumaczył policjant.

Na domiar złego Czesi nie pozostawiają żadnej informacji, że i w ogóle odholowali pojazd. Wielu Polaków miało strach w oczach, gdy zobaczyło, że nie ma ich samochodu w miejscu, gdzie go poprzednio pozostawili. Dopiero po dłuższej chwili każdy został oddelegowany na parking policyjny, gdzie po wpłaceniu około 2000 Koron czeskich mógł odebrać swój pojazd.

Majewski broni Polczaka

Polacy stracili dwa gole, przy których miał udział defensor Cracovii Kraków Piotr Polczak. Na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Polaków Stefan Majewski nie zapytany jeszcze przez nikogo o występ Polczaka, sam z siebie zaczął go bronić. - Zaraz będą pytania, że Piotrek Polczak zawalił dwie bramki. To jest nieprawda. Oczywiście on był w końcowych sytuacjach przy zawodniku, ale gdyby przedtem nie było błędu taktycznego to prawdopodobnie do tej sytuacji by nie doszło - stwierdził selekcjoner.

Polacy dobrze prezentowali się w pierwszej części gry, później dominowali już Czesi, którzy po zdobyciu pierwszego gola dążyli do strzelenia następnego. - W drugiej części gry po bramce - która jak uważam nie powinna zostać zdobyta - nasz blok obronny troszeczkę przysnął. Po prowadzeniu Czesi zaczęli grać swobodniej, więcej im wychodziło. Wydawało się, że drugi gol to była kwestia czasu - komentował Stefan Majewski.

Jaka przyszłość przed kadrą?

Reprezentacja Polski w pojedynku z Czechami zagrała w eksperymentalnym zestawieniu. Czy ten eksperyment się udał? Kwestia sporna. - Uważam, że na tym co w sobotę widziałem można zacząć budować. Niektórzy zawodnicy zagrali naprawdę dobre spotkanie - mówił jednak selekcjoner Polaków.

Na pytanie, kto się wyróżnił, Majewski odparł: - Jeżeli chodzi o bramkarza, to zrobił bardzo mało błędów. Nie chcę oceniać indywidualnie poszczególnych zawodników, ale jeżeli z zespołem czeskim stwarza się trzy stuprocentowe sytuacje... Poza tym są rzuty rożne, czyli my również staraliśmy grać ofensywnie.

Z Pragi - Artur Długosz, Bartosz Zimkowski

Komentarze (0)