- Nie po to jechałem tyle kilometrów, by nie obejrzeć meczu - mówił jeden z polskich kibiców, którego spotkaliśmy pod bramami stadionu Sparty Praga. Po chwilę powędrował od miejsca, w którym można zakupić bilety, po czym... wyszedł ze spuszczoną głową.
Już na drzwiach punktu zakupu wejściówek widniała kartka głosząca o tym, że fani z Polski nie będą mogli zakupić biletów na sobotni pojedynek. Wydawało się, że wszystko przepadło, jednak... Polak potrafi.
Polacy szybko nawiązali współpracę z Czechami, którym przekazywali pieniądze, by ci kupili im wejściówki. Czesi niechętnie, po długich wyjaśnieniach, ale jednak się godzili. Tak więc fani naszej reprezentacji nie będą zapewne zasiadać tylko w specjalnie wydzielonych dla nich sektorach.
W piątek bilety kupiła jednak tylko symboliczna ilość kibiców biało-czerwonych. Prawdziwy ich najazd na Pragę spodziewany jest na sobotę. Tego dnia stadionowe kasy będą jednak zamknięte i tu rodzi się problem. Co stanie się z resztą Polaków? Pod stadionem miejsca do obejrzenia miejsca delikatnie mówiąc nie ma. Na domiar złego, w około obiektu w najlepsze trwa budowa. Nie brakuje kamieni i innych niebezpiecznych przedmiotów... - Nasi kibice na pewno nie będą tu w przewadze liczebnej - stwierdził w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Antoni Piechniczek. Czy aby na pewno?
Z Pragi - Artur Długosz, Bartosz Zimkowski