- Byłoby eufemizmem powiedzieć, że ludzie byli tutaj bardzo zdenerwowani, ale te osoby są zdecydowane zareagować w odpowiedni sposób - stwierdził Luca di Montezemolo po spotkaniu w siedzibie Ferrari.
- Przyniosłem ze sobą kaptur mnicha po to, aby wszyscy zrozumieli, iż musimy z pokorą podejść do tego sezonu i w głównej mierze by nie oglądać już naszych występów w śmiesznych programach telewizyjnych. Tak na poważnie to wiem, że zespół wciąż jest silny i dumny, dzięki czemu możemy pokonać wszystkie przeciwności - uważa Włoch.
Di Montezemolo dodał, że Ferrari jest tak samo dobrze zorganizowane jak za czasów Jeana Todta. - Nasze rozmowy nadal zostają w szatni, tak jak miało to miejsce za ery Todta i Brawna. Cały czas zespół jest jednością i mam do niego pełne zaufanie - zakończył.