Bartłomiej Grzybek (Honda Civic Type R): Było całkiem dobrze ale nie miałem szans z kolegami z przodu. Chyba tylko na jednym oesie wygrałem z Maćkiem, Zbyszek zawsze był szybszy. Ale po takim powrocie do ośki chyba nie było źle, zwłaszcza w porównaniu z Pucharem. Nie wiem, kiedy będzie następny start, może Barbórka Cieszyńska, może, jeśli się odbędzie to trzecia liga.
Piotr Rudzki (Opel Astra): Impreza była bardziej mieszanką Rajdów Imielin i Warszawskiego, co okazało się najgorszym z możliwych połączeń dla charakterystyki skrzyni biegów w naszym Oplu. Większość zakrętów była zbyt szybka aby pokonywać je na pierwszym biegu, z kolei bardzo długi drugi bieg nie pozwalał nam efektywnie przyspieszać. Żałuję też, że spadliśmy na drugie miejsce w punktacji klasy. Do końca pozostały jednak jeszcze dwa rajdy i wszystko może się jeszcze wydarzyć. Jedno jest jednak pewne – nie zamierzamy się poddawać!
Wiesław Ingram (Renault Clio): Zamówione profesjonalne zawieszenie do naszego samochodu dotarło dzień przed badaniem technicznym. Pewnie wstrzymałbym się z jego założeniem, ale okazało się, że jeden z dotychczas używanych amortyzatorów był w fatalnym stanie. Przed startem imprezy udało się przejechać raptem 3 kilometry i powiedzmy ustawić auto na tyle, aby nie skakało po całej drodze. Mnogość ustawień, jest przerażająca, będę musiał odbyć kilka sesji treningowych, aby rozszyfrować o co w tym naprawdę chodzi. Jak trudne jest prowadzenie auta z nietrafionymi ustawieniami to ciężko jest opisać. Najgorsze jest to, że tam gdzie spodziewałem się podbić - wybierało, a w miejscach gdzie zupełnie nie miało prawa się nic dziać, auto zachowywało się nieprzewidywalnie. Walka w tych warunkach była wykluczona. Nie chciałem ryzykować uszkodzeń samochodu, dlatego pojechałem mocno asekuracyjnie.
Tomasz Grochal (Honda Civic Type R): Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku. Jechaliśmy bardzo ostrożnie. Szkoda trochę tej awarii na ostatnich OS-ach, bo miejsce w generalce mogło być dużo lepsze, dobrze, że obroniliśmy 1. miejsce w klasie. Z rajdu na rajd powinniśmy być coraz szybsi. Najważniejsze, że udało nam się powalczyć z bardziej doświadczonymi kolegami, to dobra prognoza na przyszły sezon, w którym planujemy starty w pełnym cyklu Pucharu PZM lub Mistrzostw Polski – wszystko zależy od sponsorów.
Piotr Rogula (Opel Astra): Chyba jeszcze nigdy nie byłem tak rozgoryczony z powodu nieukończonej imprezy, jak teraz po Rajdzie Wisły. Bardzo pasowała mi trasa rajdu. Przede wszystkim nie było stromych podjazdów, które nasza niezbyt mocna rajdówka znosi zdecydowanie gorzej od mocniejszych rywali. Do tego wybraliśmy dość miękką specyfikację zawieszenia, która była doskonała na pofalowaną i miejscami wybijającą nawierzchnię. Wszystko to sprawiało, że od początku byłem nastawiony na walkę i agresywną jazdę, czego przykładem może być feralne głębokie cięcie, na którym uszkodziliśmy przegub. Co prawda utrzymaliśmy trzecią pozycję w klasyfikacji Pucharu Astry, ale kilka cennych punktów uciekło, a kilku rywali niebezpiecznie zbliżyło się do nas. Walka o podium będzie na pewno ciężka.
Michał Grudziński (pilot Rafała Szebli): Była szansa na super wynik. Byliśmy wysoko w klasyfikacji generalnej i zajmowaliśmy pierwsze miejsce w klasie. Jednak auto nie wytrzymało już drugi raz z rzędu i zamiast cieszyć się z punktów na mecie to jesteśmy bardzo zawiedzeni.
Arkadiusz Przybylski (Peugeot 206): Generalnie trasa bardzo mi się podobała chociaż miejscami była dosyć szybka. Myślę, że mimo wszystko rajd zakończył się dla nas sukcesem bo był moment, że wydawało się, że to już koniec jazdy. Na najdłuższym odcinku rajdu mieliśmy problem ze skrzynią biegów - zerwała się nam łapa silnika i zaklinowała skrzynię. Cały odcinek przejechaliśmy w zasadzie na trzecim biegu, co szczególnie w wolnych nawrotach było problemem. Ale udało się wyeliminować tą dolegliwość naszego
auta i ukończyliśmy rajd na czwartej pozycji w klasie.