Tadeusz Błażusiak przebywa obecnie w Katalonii, gdzie przygotowuje się do historycznego startu na motocyklu elektrycznym w mistrzostwach świata SuperEnduro w najwyższej klasie Prestige. Będą to pierwsze tego typu zawody na świecie.
Treningi 41-latka przerwał jednak wypadek, który Polak postanowił opisać w poście na Instagramie. "Piszę to, aby cała społeczność off-roadowa wiedziała, że są ludzie, którzy są na tyle niestabilni, że celowo krzywdzą innych tylko dlatego, że nienawidzą motocykli" - rozpoczął.
"Taddy" podczas poniedziałkowego treningu nadział się na drut, który ktoś rozwiesił w poprzek trasy. Szczęściem w tej sytuacji był fakt, że wbił on się między kask i gogle naszego zawodnika, raniąc go w policzek. "Gdyby ten drut zsunął się z podbródka kasku na szyję, najprawdopodobniej nie pisałbym tego posta" - skwitował 47-latek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Chalidow wrzucił zdjęcie z wanny. On to ma poczucie humoru!
Błażusiak w tym samym dniu przeszedł zabieg, podczas którego rana została zszyta. Nasz motocyklista opuścił już szpital i liczy, że rekonwalescencja pójdzie po jego myśli. Wypadek, któremu uległ, wywarł na nim jednak ogromne wrażenie.
"Po prostu nie mogę przestać myśleć o tym, co by było, gdybym złapał go (drut, przyp. red.) prosto na szyję... Nie mogę zrozumieć, jak ktoś mógł zrobić coś takiego innemu człowiekowi" - podsumował.
Błażusiak jest najlepszym polskim motocyklistą. Ma na koncie 13 tytułów mistrza kraju w trailu. Dodatkowo jest 6-krotnym mistrzem świata, 5-krotnym mistrzem Ameryki i zdobywcą czterech tytułów XGame.