Na torze motocrossowym w Suffolk doszło do tragicznego wypadku, w którym zginął 17-letni George Edwards. Mimo szybkiej interwencji medyków z lotniczego pogotowia ratunkowego, życia młodego motocyklisty nie udało się uratować. Sprawa trafiła do lokalnych władz, które będą prowadzić dochodzenie.
George Edwards, zapalony motocyklista z Basildon w Essex, zginął w wyniku wypadku, do którego doszło na torze Mildenhall MX. Chłopak miał zaledwie 17 lat. Jego tragiczna śmierć wywołała falę smutku wśród bliskich i przyjaciół. Ojciec George'a, Russell Edwards, w poruszającym wpisie na Facebooku opisał ból związany ze stratą syna, który "robił to, co kochał najbardziej, ale niestety to zabrało mu życie".
W geście jedności z rodziną 17-latka lokalna społeczność motocrossowa zebrała się, aby uczcić pamięć młodego zawodnika, wypuszczając balony i fajerwerki w parku Luncies w Basildon. Zarówno koledzy George'a, jak i kluby motocrossowe, wyrażali swoje kondolencje i podkreślali ryzyko związane z tym sportem, zarazem modląc się, aby takie wydarzenia nigdy więcej się nie powtórzyły.
Włodarze toru Mildenhall MX, gdzie doszło do wypadku, określili go jako rzadką tragedię i zapewnili, że tor jest jednym z najbezpieczniejszych w kraju. Zdecydowali się zamknąć obiekt na dwa dni w geście szacunku dla zmarłego. To trzecia śmierć na tym torze w ciągu ostatnich lat, co może skłonić do refleksji nad bezpieczeństwem w tym sporcie.
Władze oraz kluby motocrossowe zjednoczyły się w żałobie, wysyłając kondolencje rodzinie George'a i podkreślając, jak wielką stratą jest dla nich jego odejście. Wśród przedstawicieli tego sportu panuje wielki smutek, ale także świadomość, że motocross to pasja, która niesie ze sobą ryzyko.
Tragedia na torze w Suffolk uderzyła mocno w serca ludzi związanych z motocrossem, którzy stracili utalentowanego i pełnego pasji zawodnik. Wydarzenia te przypomniały im o niebezpieczeństwach ukrytych w tym ekstremalnym sporcie. Smutek po stracie George'a Edwardsa jest odczuwalny w całej motocrossowej społeczności.
Zobacz także: