W tym artykule dowiesz się o:
Bukmacherzy nie dawali jej żadnych szans. Za jednego dolara postawionego na Holly Holm - pretendentkę do tytułu mistrzyni UFC w wadze koguciej - płacono aż 20. Tak wielką faworytką była Ronda Rousey.
Przed walką Holm czuła się jak James "Buster" Douglas, który w 1990 r. był skazywany na pożarcie przez Mike'a Tysona. A jednak go znokautował. - Ponad 20 lat później ludzie wciąż rozmawiają o tej walce. Nigdy nie osiągniesz czegoś prawdziwie wielkiego, jeśli nie podejmiesz dużego ryzyka i nie staniesz przed wyzwaniem - mówiła 34-latka.
Jej pojedynek na gali UFC 193 w Melbourne miał od początku sensacyjny przebieg. Holm umiejętnie odpierała szaleńcze ataki mistrzyni i w znakomitym stylu - jak na byłą pięściarkę przystało - ją punktowała. W drugiej rundzie znokautowała "Rowdy". Jedna z największych sensacji w historii MMA stała się faktem.
Kim jest kobieta, która jako pierwsza wygrała z tą, która wydawała się nie do pokonania? Poznajcie kilka ciekawych historii z życia nowej mistrzyni UFC w wadze koguciej.
Do sztuk walki poprzez... aerobik
Jej przygoda ze sportami walki zaczęła się dość przypadkowo. Nastoletnia Holm mieszkała z rodzicami i dwoma braćmi w Bosque Farms, wsi w stanie Nowy Meksyk. Musiała dojeżdżać do szkoły w Albuquerque - Manzano High School.
W szkole grała w piłkę nożną, ćwiczyła gimnastykę i pływanie. Pewnego dnia trafiła na zajęcia aerobiku. Prowadził je Mike Winkeljohn, który był także trenerem kickboxingu. Dostrzegł u nastolatki talent do sportów walki.
- Zaczęłam uprawiać aerobik, by zachować formę. Zobaczyłam zajęcia kickboxingu, wyglądały całkiem fajnie - wspomina Holly. - Pomyślałam, że mogłabym spróbować swoich sił w walce i zobaczyć, jak to jest.
Jak się później okazało, była to świetna decyzja. Holly szybko zdobyła amatorskie mistrzostwo USA, następnie zaś stoczyła kilka walk zawodowych. - Gdybym nie poszła do szkoły Manzano, gdzie byłoby teraz moje życie? - zastanawiała się w jednym z wywiadów Holm.
Wielkie sukcesy w boksie
Kickboxing uprawiała krótko. W 2002 roku postawiła na boks. To okazało się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Wygrywała walkę za walką, zdobyła pasy mistrzowskie w trzech kategoriach wagowych (najczęściej w wadze półśredniej).
W 2005 i 2006 r. prestiżowy magazyn "The Ring" przyznał jej tytuł Pięściarki Roku. W 38 walkach doznała jedynie dwóch porażek (odniosła 33 zwycięstwa, trzy razy sędziowie ogłaszali remis). Druga przegrana była wyjątkowo bolesna. W grudniu 2011 r. Holm została brutalnie znokautowana przez Francuzkę Anne Sophie Mathis. Sędzia powinien był zdecydowanie wcześniej wkroczyć do akcji.
- To było wydarzenie, które zmieniło moje życie - przyznaje Amerykanka. Choć wiele osób w nią zwątpiło, ona doprowadziła do rewanżu z Mathis. - Wszyscy sądzili, że popełniam straszny błąd. Gdybym przegrała po raz drugi, krytycy powiedzieliby: "a nie mówiłem!". Nie spałabym jednak spokojnie do końca życia, gdybym nie dała sobie drugiej szansy - mówiła przed drugim starciem.
W rewanżu wygrała z Mathis jednogłośną decyzją sędziów. Później odniosła jeszcze dwa zwycięstwa, a w 2013 r. zawiesiła bokserskie rękawice na kołku. Odchodziła z tego sportu jako mistrzyni dwóch federacji. Mogła wreszcie skupić się na MMA, w którym pierwszą zawodową walkę stoczyła w 2011 r.
Kopnięcie na głowę - znak firmowy
- Zawsze chciałam walczyć dla pasji płynącej z mojego serca. Czuję, że moją pasją będzie MMA - mówiła Holm, ogłaszając zakończenie kariery bokserskiej. Miała już wówczas na koncie trzy wygrane w MMA.
Choć ceniono ją głównie za umiejętności bokserskie, to w oktagonie często przydawały jej się techniki kickbokserskie. Jej znakiem firmowym stał się "head kick", czyli kopnięcie na głowę. W ten sposób znokautowała w 2013 r. Allannę Jones, w 2014 r. zaskoczyła Julianę Werner, zaś 15 listopada 2015 r. wstrząsnęła Rondą Rousey, kończąc następnie pojedynek w parterze.
I pomyśleć, że przed pojedynkiem w Melbourne nie dawano Holly żadnych szans. Holm w dwóch poprzednich walkach w UFC odniosła zwycięstwa - z Raquel Pennington (niejednogłośna decyzja sędziów) i Marion Reneau (jednogłośnie), ale nie zachwyciła. Padały krytyczne głosy, niektórzy twierdzili, że Holm nie zasłużyła na pojedynek z Rousey.
Pojawiła się także teoria spiskowa. Szefowie UFC, widząc postawę Holm w dwóch pierwszych walkach w ich federacji, mieli obawiać się, że zawodniczka z Albuquerque w kolejnej potyczce przegra. Dlatego woleli nie czekać, tylko od razu rzucić ją Rousey "na pożarcie", a wcześniej odpowiednio zareklamować ten pojedynek jako starcie dwóch niepokonanych zawodniczek. Dana White stanowczo to jednak zdementował. Teraz zaś widzimy, jakim błędem obarczone było takie myślenie.
"Córka Pastora"
Pseudonim Holly to "Preacher's Daughter", czyli "Córka Pastora". Pochodzi z religijnej rodziny. Jej ojciec Roger Holm przez 18 lat był pastorem w kościele protestanckim we wspomnianej miejscowości Bosque Farms. Obecnie pełni tę samą funkcję w kościele w Edgewood.
Ludzie często dziwili się, że pastor godzi się na karierę córki w sportach walki. Roger nigdy jednak nie miał nic przeciwko temu. Mało tego, był jej wiernym kibicem, a podczas walk bokserskich stawał w jej narożniku.
- Zawsze mówiłem Holly dwie rzeczy. Po pierwsze, jeśli jutro będziesz chciała z tym skończyć, będę cię wspierać. Po drugie, jeśli chcesz nadal walczyć, w porządku - mówi pastor Holm.
- Jestem całkiem pewien, że Holly może pokonać Rousey. Ronda nie zna jej siły i zwinności - mówił przed pojedynkiem w Melbourne ojciec Holly. Miał całkowitą rację.
Matka woli nie oglądać jej walk
Związek rodziców Holm nie przetrwał do dziś. Pastor rozwiódł się z żoną Tammy, gdy Holly kończyła szkołę średnią. Matka mistrzyni UFC wyszła za mąż po raz drugi, obecnie nazywa się Tammy Bredy.
Holly ma z mamą znakomity kontakt, choć wcześniej zdarzały się trudne momenty. Tammy początkowo nie podobała się pasja córki.
Przed laty widziała, jak Holly - w jednej z pierwszych walk w kickboxingu - została znokautowana. Bardzo ją to dotknęło. Od tej pory zwykle woli nie oglądać córki w akcji.
Nie było jej w Melbourne - w przeciwieństwie do Rogera Holma, który krótko po walce wszedł do oktagonu i wyściskał się z córką. Jednak 60-latka tym razem nie potrafiła odwrócić się plecami do telewizora, gdy transmitowano starcie Holly na UFC 193.
Na rodzinnym przyjęciu w Albuquerque trzymała kciuki za córkę. - Widziałam dobrą robotę. Widziałam to kopnięcie - komentowała, mając na myśli akcję, po której Rousey została zdetronizowana.
Mąż chciał z radości wskoczyć do oktagonu
34-letnia Holm jest od trzech lat szczęśliwą mężatką. W 2012 r. wzięła ślub z Jeffem Kirkpatrickiem. Pobrali się w meksykańskim Cancun.
Jeff to absolwent University of New Mexico na kierunku finanse i księgowość. Jest wiceprezesem AAA Roofing, rodzinnej firmy, którą prowadzi w Albuquerque. To zarazem jeden z największych - obok wspomnianego pastora Holma - fanów Holly. Towarzyszy jej podczas walk. Był na gali w Melbourne. Później zaś udzielał wywiadów - już jako mąż nowej mistrzyni.
- Gdy zobaczyłem to kopnięcie na głowę, oszalałem z radości. Każdy wokół mnie szalał. Starałem się przeskoczyć przez ogrodzenie, ale ochrona mnie zatrzymała - komentował zwycięstwo żony. - Nie miałem żadnych wątpliwości, że Holly wygra. Ale nie postawiłem na nią pieniędzy, bo nie gram u bukmacherów - śmiał się Kirkpatrick.
Przyznał, że zwycięstwo Holly jest najwspanialszym momentem w jego życiu. Szybko jednak dodał: - Zaraz po naszym ślubie.
Trenowała z Jonem Jonesem
Jackson-Wink MMA - w tym klubie z Albuquerque trenuje na co dzień Holly Holm. Dotychczas najbardziej znanym przedstawicielem tego teamu był Jon Jones, były mistrz UFC w wadze półciężkiej.
"Bones" przeżywał ostatnio trudny okres. Będąc pod wpływem alkoholu, spowodował wypadek, w którym ucierpiała ciężarna kobieta. Przez kilka miesięcy był zawieszony przez UFC. W tym czasie zdarzało mu się trenować z Holm.
- Oczywiście nie sparuje ze mną w taki sposób, jak robiłby to z zawodnikami z wagi ciężkiej - śmiała się dwa tygodnie temu Holm. - Mamy tych samych trenerów, mamy ten sam team. Lubię słuchać jego wskazówek. Jon jest bardzo pomocny w moich przygotowaniach do walki z Rousey - dodała.
Po walce w Melbourne Jones pogratulował koleżance z teamu. - Słowa nie mogą wyrazić tego, jak dumny teraz jestem! Szczerze, nie przychodzi mi na myśl ktokolwiek, kto zasługiwałby na to, by być mistrzem, bardziej niż Holly Holm. Gratulacje wielka siostrzyczko! - napisał "Bones" na Facebooku.