Na ten pojedynek kibice musieli długo poczekać. Mariusz Pudzianowski i Serigne Ousmane Dia mieli zmierzyć się ze sobą już w marcu, podczas gali KSW 59. Wtedy jednak Senegalczyk przeszedł ostre zapalenie wyrostka robaczkowego. Wobec tego Dię zastąpił w ostatniej chwili Nikola Milanović.
Pojedynek zaplanowano ostatecznie na KSW 64. Zdecydowanym faworytem bukmacherów był Pudzianowski i były mistrz świata strongman szybko pokazał, że eksperci się nie pomylili.
Bardzo szybko kopnął swojego rywala, a później trafił go mocnym prawym. Wystarczyło zaledwie osiemnaście sekund, aby znokautował Senegalczyka. Serigne Ousmane Dia jeszcze długo się nie podnosił (całą walkę zobaczysz TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce". Rębecki lepszy od Gamrota i Helda? "Powiedziałem to w euforii. To nasza największa perełka"
- Przeciwnika nie można było lekceważyć. Jest to wielkie chłopisko. Okres treningowy przepracowałem uczciwie, jak to zawsze. Mariusz to taki rzemieślnik, który robi, robi, robi, aż kiedyś to musi zaprocentować. Jestem tutaj dwanaście lat dzięki kibicom, że pozwolili mi się rozwijać. Jestem tutaj i robię to, co kocham - mówił na gorąco po zakończeniu pojedynku.
Pudzianowski zabrał głos w sprawie walki także za pośrednictwem mediów społecznościowych. Dodał bardzo krótki, ale wymowny wpis. "Lekko nie było" - podsumował.
Pod wpisem "Pudziana" zaroiło się od komentarzy. Autorem jednego z nich był Karol Bedorf, który nazwał Pudzianowskiego "polskim Mikiem Tysonem". Pełen uznania był także chociażby Adam Kownacki.
Czytaj także:
- Wyniki gali. Bardzo dobre walki w Łodzi. Nokaut "Pudziana", poddanie Przybysza
- Popis mistrza w walce wieczoru KSW 64! To poddanie przejdzie do historii