Polak w Stanach Zjednoczonych wyląduje 29 sierpnia. Gala odbędzie się tydzień później. - Muszę złapać klimat. Przestawienie się zajmuje zwykle trzy, cztery dni. Dla pewności lecimy tam jednak wcześniej - wyjaśnia Błachowicz.
[ad=rectangle]
32-latek do walki przygotowuje się ze spokojem. Rewolucyjnych zmian w treningach nie ma. - Oczywiście, raczej staramy się układać pod styl przeciwnika. Nie są to jednak diametralne zmiany - podkreśla nasz rozmówca. - MMA jest sportem indywidualnym. Nie wprowadzamy zmian o sto osiemdziesiąt stopni, ale jeżeli ktoś bije mocno nogami, to trzeba się przygotować na to, a jak uderza rękami, to na to. Ogólnie trening zawsze jest przekrojowy, choć z naciskiem na danego przeciwnika.
Choć walka zbliża się wielkimi krokami, Błachowicz zachowuje spokój. - Wielkich emocji jeszcze nie czuję. Wszystko wskoczy na najwyższy poziom dopiero wówczas, kiedy przyjadę do Las Vegas - deklaruje.
Corey Anderson to przeciwnik słabszy od Anthony'ego Johnsona, który pierwotnie miał być rywalem Polaka. - Na papierze tak. Papier jednak nie walczy, tylko dwoje ludzi - podkreśla Błachowicz. - Anderson nie jest zawodnikiem tej klasy, co mój pierwotny rywal, ale nie lekceważę go. Trzeba uważać. Chcę być gotowy na sto procent. Z każdym można wygrać i z każdym można przegrać.