Artur Przybysz o TransforMMAcji

Artur Przybysz w sierpniu ubiegłego roku wcielił w życie program TransforMMAcja. Skąd się wziął taki pomysł i na czym on polega - o to zapytaliśmy samego zainteresowanego.

W tym artykule dowiesz się o:

Projekt TransforMMAcja odkryłem przez portal Facebook na profilu Artura Przybysza. Niesamowicie mnie zaciekawił dzięki samej chęci pomysłodawcy, który blisko sześć miesięcy prowadzi zdrowy tryb życia. Jak doszło do utworzenia i wskrzeszenia tego projektu i czy nikt wcześniej nie wpadł na podobny pomysł? - Nie wiem czy kiedyś, ktoś chciał stworzyć taki projekt. Nie wiem nawet, czy kiedyś podobny projekt istniał. Osobiście o takiej inicjatywie nie słyszałem, a więc jest duże prawdopodobieństwo, że to ja w naszym kraju rozpocząłem trend "przez MMA do zdrowego trybu życia" - opowiada Artur Przybysz. - Co do pomysłu stworzenia programu TransforMMAcja, było to działanie spontaniczne. Mój trener i przyjaciel Piotr Jeleniewski na obozie KSW, którzy w zeszłe lato odbywał się w Olsztynie, wszedł mi mocno na ambicję. Wytknął mi moją wagę, moje zaniedbanie ruchowe i stwierdził, że jak zdecyduję się zrobić coś w kierunku poprawy sylwetki i stylu bycia, to mam się do niego odezwać, a on mi pomoże. Długo nie czekałem i już po kilku tygodniach spotkaliśmy się, porozmawialiśmy o naszej pracy nade mną i dokładnie dwudziestego sierpnia ruszyliśmy z programem treningowym. Program, który postanowiłem nazwać TransforMMAcja.

Bez odpowiednich osób projekt ten najprawdopodobniej by się nie rozpoczął. Kto, oprócz Piotra Jeleniewskiego, który wytknął Arturowi Przybyszowi otyłość, pomógł przy starcie TransforMMAcji? - Tak jak wspomniałem, do aktywności fizycznej poprzez "wjechanie" mi na ambicję namówił mnie Piotr Jeleniewski. Za moją transformację zabrał się wspólnie z Tomaszem Lipińskim, który na co dzień przygotowuje pod kątem fizycznym między innymi Anzora Azhieva, zawodnika znanego z występów na galach KSW (który podczas 22. edycji zmierzy się z Mariuszem Pioskowikiem - red.)  - wymienia social media coordinator federacji KSW - [i]Dobrą radą służy mi zawsze redaktor naczelny miesięcznika Kulturystyka i Fitness - Sport dla Wszystkich - Jarosław Gdak - znany i ceniony specjalista w dziedzinie kulturystyki. To oni mi pomogli zacząć i to oni mi pomagają do tej pory.

[/i]Jak to jest z samymi treningami? Jak one wyglądają i czy trudno było przyzwyczaić się do diety, która musiała ulec zmianie? Czy wsparcie trenerów jest również bardzo ważne przy takim programie? - Wsparcie trenerów jest najważniejsze. Jeśli oni wierzą w ciebie, to ty musisz uwierzyć w siebie, żeby ich nie zawieść. Podobno mi się to na razie udaje. Podobno, bo nie mnie oceniać efekty. Co do treningów i diety, to zaczynałem od dwóch treningów dziennie. Każdy trening to godzina szybkiego chodzu na bieżni i nic więcej. Później dochodziły treningi obwodowe z użyciem kettlebell, sandbagów i sztang. Od dwóch miesięcy wszystko połączyliśmy, dorzuciliśmy trening bokserski i przymierzamy się do rozpoczęcia treningów parterowych z elementami zapasów i jiu jitsu. Dieta w moim przypadku była czymś, co szybko przyswoiłem i nie sprawiała mi żadnych problemów. Polubiłem kaszę gryczaną i jaglaną, gotowany kurczak lub upieczony indyk świetnie zastąpił mi wołowinę z hamburgerów, a i warzywa polubiłem. Jem prosto i zdrowo.

Ciekawymi rzeczami mogą być również liczby, które pokażą ile i w jakim czasi zdołał Artur Przybysz z siebie zrzucić. - Pierwszy trening miałem 20 sierpnia. Właściwie dwa treningi, bo przez pierwsze trzy miesiące na siłowni pojawiałem się dwa razy dziennie - rano i wieczorem. Pierwszy raz na wagę wszedłem tuż przed pierwszym treningiem. Nie wiem ile wniosłem na wagę, bo... waga nic nie pokazała. Wiemy z trenerami na pewno, że było to powyżej stu sześćdziesięciu kilogramów, bo sprawdziliśmy wagę i do takiej masy wynik się wyświetlał. W tej chwili waga jest już mniejsza i wynosi sto jedenaście kilogramów. Łatwo obliczyć, że w pięc miesięcy zgubiłem ponad pięćdziesiąt kilogramów, czyli około stu dziewięćdziesięciu kostek masła - porównuje Artur Przybysz.

Od kilku tygodnia TransforMMAcja jest również projektem grupowym, gdzie uczęszczają zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Jak wyglądają treningi w kilkuosobowych grupach? - Ja mam treningi indywidualnie, idę własnym cyklem ustalonym przez trenerów. Czasami pojawię się na zajęciach, żeby poprowadzić trening, ale to tylko dlatego, żeby dać wszystkim ćwiczącym jeszcze większą motywację, że skoro ja mogłem coś ze sobą zrobić, to i oni mogą. Treningi grupowe prowadzi Tomasz Lipiński i to on odpowiada za dobór ćwiczeń do potrzeb uczestników. Mamy w grupie osoby, które chcą schudnąć, poprawić kondycję fizyczną. Jest również jeden rodzynek, który chce nabrać masy i zacząć wyglądać jak facet, a nie kij od szczotki. Efekty są, w dwa tygodnie grupa zgubiła łącznie około piętnastu kilogramów, a nasz rodzynek przytył już ponad dwa.

Poświęcenie się takiemu programowi, jakim jest TransforMMAcja to na pewno wyrzeczenia i nałogi, z którymi trzeba było się pożegnać. - Jeśli wypady ze znajomymi na dyskoteki i wypicie kilku piwek to nałóg, to owszem miałem. Jednk od momentu rozpoczęcia programu TransforMMAcja nie byłem na żadnej imprezce, nie piję piwa i innych alkoholi. Czasami zdarzy mi się w weekend wypić lampkę czerwonego, wytrawnego wina, ale wiem od trenerów, że to nie grzech i nie zaszkodzi.

Jak z samej nazwy można wyczytać, TransforMMAcja opiera się na mieszanych sztukach walki. Z ciekawości postanowiłem zapytać, czy wiedzę i umiejętności z treningów MMA, przez jakie Artur Przybsz codziennie przechodzi, będzie chciał w przyszłości wykorzystać, walcząc w tym sporcie. - Moim postanowieniem noworocznym jest wzięcie udziału w Amatorskiej Lidze MMA pod koniec 2013 roku. Wiem jednak, że przede mną jeszcze długa droga, trochę kilogramów do zgubienia i oczywiście same przygotowania do walki. Jestem gotowy, chcę i wiem, że jeśli ze zdrowiem będzie wszystko dobrze, to pod koniec roku wystartuję w ALMMA - zapowiada Artur.

Ostatnio w USA Rafal Skibinski, zawodnik MMA, założył klub o takiej samej nazwie, tylko w języku angielskim. Jak zareagował na to Artur Przybysz? - Gadałem z nim i stwierdzam jasno, że kity, które chciał mi wcisnąć, nie przekonały mnie, żebym uwierzył w to, co mówił. TransforMMAcja to projekt, który stworzyłem ja. Ja go promowałem i promuję na portalu Facebook i Rafał jest jedną z wielu osób, które mam w znajomych i który wielokrotnie "polubił" nie jeden i nie dwa moje wpisy o projekcie. Pięć miesięcy od założenia projektu stworzył swój klub i tłumacy się, że nie wiedział, że ja mam taki projekt, że on ma gdzieś polskie portale, żyje w USA i nie obchodzi go, co się dzieje w Polsce. Dodatkowo przyznał, że wątpi, aby grafik tworząc nazwę wzorował się na moim projekcie. Pewnie! Polski zawodnik, polski projektant, polski projekt i... może jeszcze polski klub, w polskich Stanach? Żenada. Ale co tutaj gadać, jestem w trakcie zastrzegania nazwy. Złożyłem stosowne dokumenty w urzędzie patentowym i niech reszta już toczy się własnym torem.

Jeśli to możliwe, chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy mi zaufali i okazują wsparcie mojemu projektowi aż do dziś. Podziękowania dla trenerów Piotra Jeleniewskiego i Tomasza Lipińskiego, a także Jarosława Gdaka za cenne wskazówki treningowe i żywieniowe. Klubowi Everybody Fitness Club Warszawa Al. Jerozolimskie 123A oraz Filipowi Flaczyńskiemu, właścicielowi firmy Pit Bull za wsparcie odzieżowe i profesjonalną odzież treningową - kończy Artur Przybysz, pomysłodawca i założyciel projektu TransforMMAcja.

Komentarze (0)