Grubo ponad godzinę po walce Piotr Kuberski rozmawiał z dziennikarzami. Mając za sobą spotkanie z kibicami wciąż nie mógł uwierzyć w to, czego dokonał. - Jeszcze jestem w trybie walki i totalnie nie dochodzi do mnie, że mam ten pas. Pewnie w niedzielę lub w poniedziałek, jak ułożę go w gablotce, to powiem sobie "jesteś kotem". Na razie jeszcze nie czuję się mistrzem, tak mentalnie - mówił nowy tymczasowy mistrz wagi średniej.
Na czym polega wspomniany przez niego tryb walki? - Cały czas buzuje we mnie adrenalina, jest stres i wracają do mnie wspomnienia z walki. To, jak trafiałem, jak Tomek reagował, jak ja reagowałem. Jakby to się działo się sekundę temu. Świetna walka i cieszę się, że tak to wyszło - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Tomasz Romanowski okazał się niezwykle trudnym przeciwnikiem. Nie padł na deski pod gradem ciosów. Jego rywal pocierał sobie ręce w media roomie, kiedy był już przebrany dawno po pojedynku. - Bolą kostki, a ręce pocieram też z nerwów, ale nie ma co ukrywać, że naprawdę mocno trafiałem. Pierwszy raz trafiłem bardzo mocnym prawym wysokim kopnięciem. Marcin Bilman bardzo fajnie mi mówił, że jak Tomek będzie skracał, to albo frontem, albo kolanem, albo zamknąć i bić łokciem. Przez to studziłem zapędy rywala. Im dalej w las, to coraz bardziej go czułem - opowiadał reprezentant poznańskiego Ankosu.
Team Kuberskiego miał bardzo dobrze przygotowany plan na starcie z doświadczonym Berserkerem ze Szczecina, który od czasu do czasu skubał ciosami twarz przeciwnika. - Też miałem dużo asów w rękawie. Czy to z kolanem, czy z łokciem, czy prawym skosem. Tam nie było niczego z przypadku. Wszystko, co się wydarzyło z łokciami, trzymaniem, biciem podbródków, to tak miało wyglądać. Dziękuję za to wszystkim moim trenerom, którzy byli ze mną w tych przygotowaniach - przekazał zawodnik mieszanych sztuk walki.
Walka zakończyła się pod koniec trzeciej rundy, kiedy to zespół Romanowskiego rzucił ręcznik, nie mogąc już patrzeć na to, jak ich wojownik jest obijany w klatce. - Może zabrzmi to dziwnie, ale czułem się bardzo pewnie w tej walce od samego początku. Może czasem wyłapałem jakąś bombkę, ale generalnie czułem tę walkę całym sobą. Nie pamiętam, by była sytuacja, aby Tomek czysto trafił tak na twarz. Chyba raz, z przekrokiem, tym swoim markowym lewym overhandem - powiedział 36-latek.
Teraz nowy mistrz KSW udaje się na zasłużony odpoczynek. Więcej o samej walce, jak i o planach na najbliższe tygodnie możecie posłuchać w rozmowie wideo TUTAJ. A kiedy powrót do klatki? - Jak odpocznę, zregeneruję się i moja rodzina powie "dobra, Piotrek zacznij trenować" - zakończył Piotr Kuberski.