Zblokowało go podczas walki na XTB KSW 104, ale wygrał. "Trzecia runda była dla mnie"

Getty Images / Na zdjęciu: Szymon Karolczyk
Getty Images / Na zdjęciu: Szymon Karolczyk

Wyczerpujący bój stoczyli podczas XTB KSW 104 Szymon Karolczyk i Bartłomiej Kopera. Po niejednogłośnej decyzji sędziów wygrał ten pierwszy, który takiego rozstrzygnięcia spodziewał się w swoim najtrudniejszym dotąd starciu w karierze.

Marcin Malinowski, dziennikarz WP SportoweFakty: W sobotę, 8 marca, podczas XTB KSW 104 skrzyżowałeś rękawice z dużo bardziej doświadczonym Bartłomiejem Koperą. Na dystansie trzech rund obaj mieliście swoje momenty kontroli w parterze i kilka akcji w stójce. Ostatecznie to ty wyszedłeś z oktagonu zwycięski. Jak wrażenia po tym starciu?

Szymon Karolczyk, zawodnik Ankos MMA Poznań w federacji KSW: Cieszę się, że udało się wygrać. Wiedziałem, że to będzie bardzo trudny pojedynek z bardzo doświadczonym przeciwnikiem. Najbardziej ze wszystkich moich dotychczasowych rywali. Wcześniej był to Marcin Skrzek, z którym bardzo szybko się rozprawiłem. Teraz Bartłomiej Kopera. Nie był to może jakiś piękny styl, ale najważniejsza jest wygrana.

ZOBACZ WIDEO: Mariusz Pudzianowski negocjuje szokujący transfer do freak-fightów

Początek był dość wyrównany. Potem zobaczyliśmy więcej parteru. Najpierw dominował Kopera, a później ty przejąłeś inicjatywę. Jak to wyglądało z twojej perspektywy?

Pierwsza runda była taka zachowawcza. Trochę szukałem, próbowałem coś zainicjować. Raz mnie trafił jednak ciosem i jak chciałem zacząć swoją grę w stójce, to się wycofałem. Zblokowało mnie i czułem, że nie mogę uderzyć. Czekałem, a zapasy wchodziły mi automatycznie. Czułem fizycznie, że fajnie domykam, pracuję. Małe punkciki robiłem i myślę, że delikatnie wygrałem pierwszą rundę. W drugiej nie udało się, bo mnie obalił i kontrolował. Nie chciałem też na sto procent wstawać, bo troszkę bym się zajechał.

Po drugiej rundzie czułem, że rywal ma cięższy oddech. W trzeciej powiedziałem sobie, że "dam z siebie wszystko", "teraz albo nigdy". Pomyślałem sobie, że nie ma innej opcji. Planowałem wlecieć latającym kolanem, jak kiedyś Masvidal na UFC, ale przybiłem z nim piąteczkę z szacunku i nie wypadało. Potem udało się go obalić, kontrola, praca i mam wygraną.

Czułeś, że byłeś lepszy w tej wyrównanej, pierwszej rundzie?

Wiedziałem, że trzecia runda jest dla mnie. W pierwszej nie było za dużo ciosów, ale za to kontrola z mojej strony. Czułem, że przy splicie będzie na moją korzyść. Detale decydowały o wyniku tego pojedynku.

Bartłomiej to nie jest rywal z pierwszej łapanki. Przygotowywałem się na trzy rundy bitki, choć myślałem, że będzie więcej zapasów. Były przygotowania pod stójkę, ale nie mogłem się otworzyć. Na treningu wszystko wychodziło, a tu mnie zblokowało. Nie wiem, czy przez to, że dużo wagi zbijałem. Dzień przed 7,6 czy 7,7 kg. 14 kilo mi wróciło, więc w klatce miałem prawie 84 kilo. Może przez to mnie zblokowało, bo mięśnie były takie ciężkie i nie pracowały jak trzeba. Na rozruchu wszystko jednak było w porządku.

Najważniejsza jest wygrana, nie ważne w jakim stylu. Z każdej walki będę wyciągał wnioski i starał się poprawiać. Jestem młodym zawodnikiem i myślę, że kolejne pojedynki będą lepsze.

W Arenie Gorzów reprezentanci klubów z Poznania czy Szczecina mogli liczyć na duże wsparcie, prawda?

Do Gorzowa z Poznania nie jest daleko. Cieszę się, że dużo kibiców przyjechało ode mnie. Z Gniezna i okolic. Nawet jak leżałem na plecach to ich słyszałem, jak wszyscy krzyczeli "Szymon, Szymon!" Wtedy mówiłem sobie, że muszę wstać. W trzeciej rundzie się obudziłem. Przypomniałem sobie, po co tu jestem. Tyle zap*** na ten sukces, na to wszystko i musiałem to zrobić, pokazać kibicom i sędziom, po co tu jestem.

Oprócz ciebie klub z Poznania reprezentowali m.in. Michał Dreczkowski, Ewelina Woźniak czy gwiazda wieczoru Piotr KuberskiTo, że jest was więcej z Ankosu na jednej gali, coś zmienia czy raczej skupiacie się każdy na sobie?

Podobało mi się, że rozgrzewałem się razem z Dreczkowskim. Niestety, dostał mocny nokaut. Naprawdę szkoda. Czułem się trochę jak na sali. Wszystko przyjaźnie, dużo ludzi. Jak u siebie w mieście, w klubie. To naprawdę na plus. Nie odczuwałem presji, że jestem na wyjeździe.

Jak ci się podoba arena w Gorzowie?

Ogólnie petarda. Wszystko bardzo fajnie widać. Miejsca na samej górze są naprawdę dobrze zrobione. W ogóle dziwię się, że w Poznaniu nie ma takiej hali, a w Gnieźnie jest bardzo podobna do tej w Gorzowie. Jak będzie kolejna gala to na pewno jeszcze tu zawitam, jeżeli będzie możliwość. Fajnie jakby KSW robiło wydarzenia w takich miejscach. Może z czasem do Gniezna zawita KSW.

Nie mogę nie zapytać o wojskowy i jednocześnie kobiecy akcent przy twoim wyjściu na walkę. W wojskowych mundurach towarzyszyły ci koleżanki z kompanii?

Akurat nie z kompanii, ale z brygady. Spodobał mi się taki gest na Dzień Kobiet. Kibice mogli mnie zauważyć. Jestem żołnierzem w Wojskach Obrony Terytorialnej od sześciu, prawie siedmiu lat. Robię to z pasji, bo zawsze chciałem być komandosem. Łączę swoje życie z wojskiem i sportem. Prowadzę klub. Nie jestem zawodowym żołnierzem, ale cały czas w czynnej służbie. Chcę być identyfikowany z aspektem wojskowości.

Jak udaje ci się łączyć walki z wojskiem?

Raz w roku mamy 14-dniowy poligon, w weekendy szkolenia. Dla osoby, która normalnie pracuje od poniedziałku do piątku, a zawsze chciała być w wojsku, to raz w miesiącu jedzie na obowiązkowe szkolenie. Jeżeli chcesz się spełniać w tym, to można dobrać parę dni na dodatkowe szkolenia, czy też być na kompanii i po prostu pomagać. Z czasem można pójść w zawodowstwo w WOT. Ja jestem instruktorem od strzelectwa i walki wręcz, więc jeżdżę sobie na szkolenia i sam je prowadzę.

Na tym nie koniec twoich pasji.

W tym roku lecimy na Mount Blanc. Będzie wyprawa i zbiórka na cele charytatywne, np. w sierpniu na Święto Wojska Polskiego. Będziemy to dokumentowali na moim vlogu na YouTubie.

Jakbyś nie poszedł drogą wojownika i nie walczył w klatce, to wojsko byłoby tym priorytetem?

Gdyby nie MMA, to byłbym pewnie w jednostkach specjalnych. Jestem strasznie zajarany wojskiem. Na weekendy siedzę sobie z bronią, swoją ekipą w lesie. Na kolejnej walce będzie moja ekipa, naprawdę świetnie ubrana w taki szpej. Miało to być zrobione w Gorzowie, ale się nie udało. Jeśli będzie to w Kielcach to można się domyśleć, jak to wejście będzie wyglądać, bo jest tam tyrolka.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści