Przyznał się do uzależnienia. Zdecydował się na radykalny krok

Materiały prasowe / FAME MMA / Na zdjęciu: Alan Kwieciński
Materiały prasowe / FAME MMA / Na zdjęciu: Alan Kwieciński

Alan Kwieciński, znany z Fame MMA i "Warsaw Shore", przyznał się do problemów z alkoholem. W rozmowie z kanałem "MMA-bądź na bieżąco" opowiedział o swojej walce z nałogiem i konsekwencjach, jakie poniósł.

W tym artykule dowiesz się o:

Alan Kwieciński, zawodnik Fame MMA i były uczestnik "Warsaw Shore", otwarcie mówi o swoich problemach z alkoholem. W wywiadzie dla Huberta Mściwujewskiego z kanału "MMA-bądź na biężąco" przyznał, że jego uzależnienie było poważne.

- Miałem z tym problem. W tym roku poszedłem w stronę zrobienia czegoś dla siebie i dla swojego zdrowia i po prostu się zaszyłem, bo przeginałem pałę - wyznał Kwieciński w szczerej rozmowie.

Wszywka alkoholowa, którą zastosował Kwieciński, to metoda terapii antyalkoholowej. Polega ona na wszczepieniu tabletek z lekiem, które mają zniechęcić do spożywania alkoholu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wystarczyło jedno zdjęcie. Polska gwiazda rozgrzała do czerwoności

- Niektórzy i tak przepijali, bo wszywki były słabe. Ja ma taką, że lekarz mi powiedział, że spożycie może nawet spowodować zatrzymanie akcji serca i to jest naprawdę niebezpieczne - dodał.

Kwieciński przyznał, że jego problemy z alkoholem miały poważne konsekwencje. Wspomniał o utracie współprac reklamowych i problemach w życiu prywatnym.

- Związek mi się przez to rozpadł. Siedziałem pijany i wypisywałem do innych. Alkohol był moją ucieczką od problemów, a one tylko coraz mocniej narastały - powiedział.

Mimo problemów Kwieciński odniósł sukces w swojej ostatniej walce z Bartoszem Szachtą. Przyznał jednak, że do starcia wyszedł na kacu, co tylko pokazuje, jak poważne były jego problemy z alkoholem.

Przypomnijmy, że Kwieciński w Fame MMA jest od 2020 roku. Łącznie stoczył dziewięć walk, z czego wygrał trzy.

32-latek walczy obecnie o to, by wziąć udział w gali Fame 24: Underground. Wszystko zależy od kibiców, którzy mogą wybrać tych, których chcieliby oglądać (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ).

Komentarze (0)