"Główka" rozpoczął swoją przygodę z MMA 15 miesięcy temu. I już po pierwszej walce skradł serca kibiców. Były mistrz świata, będąc na plecach, znokautował Patryka Tołkaczewskiego, a jego akcja zasłużyła na status nokautu roku w polskim MMA. Po kapitalnym starcie przyszły gorsze wiadomości i bardzo długa przerwa od startów.
- Życie bywa przewrotne. Niestety, przyczyny długiej przerwy nie były zależne ode mnie. W czerwcu odbyłem walkę, a w sierpniu na sparingu złamałem cztery albo pięć żeber. Potworna kontuzja! Bardzo długo się ciągnęła, a ja nie chciałem wychodzić z nią do jakiejkolwiek walki, bo to nie miało sensu - tłumaczy nam Krzysztof Głowacki.
Dopingowe zamieszanie
Jakby tego było mało, wróciły demony z przeszłości. W styczniu tego roku media obiegła wiadomość o tym, że Brytyjska Agencja Antydopingowa (UKAD) zawiesiła Głowackiego na cztery lata po wykryciu w jego organizmie sterydu anabolicznego w postaci boldenonu. Sam zawodnik utrzymuje, że przed walką z Richardem Riakporhem nie przyjmował żadnych niedozwolonych substancji.
Zobacz cały wywiad z Krzysztofem Głowackim w magazynie "Klatka po klatce":
- Czy to wpadka dopingowa, czy wpadka promotorów? Nie chcę poruszać tego tematu, bo to ponownie jakąś burzę wywoła. Po co mi problemy? Nie chcę się kłócić z jednym człowiekiem. Miałem się z rozejść, miałem nie boksować i już nie zaboksuję - tłumaczy Głowacki, który zmienił profesję - z pięściarza na zawodnika MMA.
Afera dopingowa sprawiła jednak, że koło nosa przeszła mu druga walka w formule MMA. W lutym w Gliwicach Głowacki miał bowiem wystąpić na gali KSW Epic. Pytany, czy cała sprawa mogła być zemstą byłego promotora, odpowiada krótko. - Dokładnie tak było, ale co ja poradzę. Na szczęście to już jest za mną i tyle.
Teraz urazów jest więcej
A przed byłym mistrzem świata kolejne wyzwanie. W sobotę podczas KSW 98 w Lubinie zmierzy się na zasadach MMA z kickbokserem Dawidem Kasperskim. Biorąc pod uwagę przeszłość obu zawodników, Głowacki faworytem pojedynku nie będzie.
- Pewnie, że tak jest. Przede wszystkim Dawid dobrze kopie i na to będę musiał uważać, ale jestem gotowy - przekonuje "Główka". Były pięściarz nie ukrywa jednak, że w trakcie przygotowań przyjął wiele kopnięć.
- Powiem szczerze, że na początku te low-kicki bardzo mocno bolały, jak okopywali mi nogi. Teraz jest już lepiej, ale zobaczymy, jak to będzie w walce - tłumaczy.
Walka z Kasperskim będzie dla Głowackiego świetnym testem i odpowiedzią na pytanie, czego nauczył się po ponad roku treningów mieszanych sportów walki.
- Wszystko będzie zależało od mojego zdrowia. W ostatnim czasie zauważyłem, że kontuzji jest dużo. To jest inny sport, coraz więcej części ciała mnie boli i to nie tylko łokcie czy nadgarstki, jak to było w boksie. Teraz urazów jest więcej. Ambicje mam przecholernie duże, ale nie chcę mówić za dużo - podkreśla zawodnik.
Oberwało się Adamkowi
Głowacki to kolejny z wybitnych polskich pięściarzy, który zamienił ring na klatkę. Takie ruchy są w środowisku bokserskim oceniane różnie. Nie tak dawno oberwało się Tomaszowi Adamkowi, który na gali Fame 22 zmierzył się na zasadach boksu w klatce z Kasjuszem Życińskim. Po walce "Górala" znany pięściarski trener Zbigniew Raubo stwierdził nawet, że tak wielki mistrz nie powinien "robić z siebie małpy".
- Ja nikomu do kieszeni nie zaglądam, to życie prywatne. Każdy robi rzeczy na swoją sławę i tyle. Też miałem propozycję walki we freakach, ale nie przyjąłem jej, poszedłem do KSW i tu się spełniam. Zawodnikiem MMA raczej nigdy już nie będę, bo nie mam już czasu, żeby się wszystkiego nauczyć, ale będę się starał z całych sił. A co do freaków: niech każdy robi to, co uważa za stosowne - mówi Głowacki.
Przypominamy, że gala XTB KSW 98 z udziałem Krzysztofa Głowackiego odbędzie się w hali widowiskowo-sportowej RCS w Lubinie. W walce wieczoru tego wydarzenia zmierzą się Radosław Paczuski i Laid Zerhouni.
Zobacz także: