We wrześniu 2023 roku Rosjanin zdecydował się na niespotykany ruch. Wielki talent, medalista mistrzostw świata juniorów Władimir Semirunnij zamieszkał w Polsce. Chciał zmienić obywatelstwo i reprezentować nasz kraj. Spotkał się z ogromną krytyką w swojej ojczyźnie.
Rosjanie bardzo utrudniali procedury w Międzynarodowej Federacji Łyżwiarskiej (ISU) i nie chcieli dać zgody na zmianę barw. Ostatecznie jednak w połowie grudnia udało się i Semirunnij może startować dla Polski. O kulisach opowiada nam Konrad Niedźwiedzki, dyrektor sportowy Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.
- Władimir odciął się od agresji na Ukrainę - opowiada. - Prawdopodobnie dlatego Rosjanie chcieli, żeby międzynarodowa federacja zawiesiła go na dwa lata do jesieni 2025 roku. Nie miałby wtedy szans na występ w igrzyskach w Mediolanie. Warto zaznaczyć, że nie miał też finansowania ze strony armii, jak inni rosyjscy sportowcy, ani też nie wspierała go żadna firma rosyjska - tłumaczy medalista olimpijski z igrzysk w Soczi.
ZOBACZ WIDEO: Afera w polskiej kadrze. Trener z zawodniczką do dziś nie porozmawiali
Już wcześniej barwy na polskie zmieniali Kanadyjczyk Felix Pigeon oraz Francuz Diane Sellier. Jednak tym razem wszystko przebiegało zdecydowanie wolniej, także z powodów formalnych.
- Ten przypadek był najtrudniejszy ze względu na Rosję i trwającą wojnę w Ukrainie. Szukaliśmy kontaktów przez ambasady w Moskwie i krajach Unii Europejskiej, ale nigdzie nie było jednoznacznej odpowiedzi, jak to sprawnie przeprowadzić - opowiada Niedźwiedzki.
Medal olimpijski? Wszystko zależy od Andrzeja Dudy
Ale w końcu Semurinnij dostał zgodę ISU na start pod polską flagą w zawodach międzynarodowych. Jeśli wygra wewnętrzne kwalifikacje, może dostać powołanie na zawody Pucharu Świata i mistrzostwa globu. Ale żeby jechać na igrzyska, musi spełnić jeszcze jeden warunek.
Chodzi o to, że 21-latek nie ma jeszcze polskiego obywatelstwa, co uniemożliwia mu start pod naszą flagą za ponad rok w Mediolanie (start: 06.02.2026). Czy odpowiedni wniosek został już złożony?
- Władimir nie wystąpił jeszcze o obywatelstwo. Jesteśmy w trakcie kompletowania dokumentów, bo to inny zestaw niż do pobytu czasowego. Teraz musimy zrobić transkrypcję aktu urodzenia. To wszystko trwa - przyznaje Niedźwiedzki.
Dodaje, że najprawdopodobniej stosowny wniosek zostanie złożony w styczniu. Cała sprawa się przeciąga, bo urzędy potrzebują czasu na wydanie poszczególnych dokumentów.
- Przez rok je zbieraliśmy. Władimir wcześniej przebywał na wizie, ale do zmiany barw potrzebne było prawo czasowego pobytu w Polsce. To wszystko trwało, bo trzeba było załatwić naprawdę dużo dokumentów - tłumaczy dyrektor PZŁS.
Tak naprawdę wszystko zależy więc od decyzji Andrzeja Dudy oraz Kancelarii Prezydenta. Im szybciej zostanie przyznane obywatelstwa, tym większa szansa na to, że zawodnik ostatecznie pojedzie do Mediolanu.
- Nie chcę wszystkiego zrzucać na barki prezydenta. Ważne jest to, żeby wyniki Władimira były bardzo dobre, żeby można było wykazać, że wzmocni też reprezentację w biegu drużynowym - podkreśla nasz rozmówca.
Rekord Polski zagrożony?
Władimir Semirunnij ponad rok nie mógł startować w oficjalnych zawodach międzynarodowych. Co więc robił przez ten czas? Trenował i był sparingpartnerem dla wielu naszych reprezentantów. A przy okazji zdążył już się zaaklimatyzować.
- Mówi po polsku już bardzo dobrze. Ma tu wielu znajomych. Naprawdę pasjonuje go łyżwiarstwo, chce się rozwijać i rywalizować z najlepszymi - zapewnia dyrektor PZŁS.
Semirunnij będzie startował na najdłuższych dystansach. Jego koronnymi konkurencjami jest 10 kilometrów, a także 5 kilometrów. Będzie także występował na 1500 metrów.
- To bardzo pracowity chłopak, mocny wydolnościowo. Jest bardzo zdyscyplinowany i ma ogromny potencjał. Za wcześnie, by wyrokować o szansach medalowych w Mediolanie. Trzeba pamiętać o tym, że tak naprawdę startował tylko na treningach, a to co innego niż rywalizacja - tłumaczy nasz rozmówca.
I dodaje, że na testach rowerowych Semirunnij ma najlepsze wyniki z całej kadry, jedne z najlepszych w historii. Jeśli potwierdzi potencjał podczas zawodów na jednym z szybkich torów, to rekordy Polski na najdłuższych biegach mogą zostać pobite.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty