[tag=75127" style="font-size: 13px;]
Sarah Abitbol[/tag] wyjawiła niedawno w swojej autobiografii, że w wieku 15 lat po raz pierwszy została zgwałcona przez ówczesnego trenera - Gillesa Beyera. Szkoleniowiec byłej łyżwiarki miał przyznać się do "intymnych" i "nieodpowiednich" relacji i "szczerze przeprosić".
Francuska prokuratura wszczęła postępowanie i ma ustalić czy jeszcze ktoś został wykorzystany. Okazało się bowiem, że Beyera oskarżyło trzech innych łyżwiarzy i dwóch innych trenerów, wszyscy z Francuskiej Federacji Łyżwiarskiej. Chodzi o molestowanie i gwałt, kiedy byli nieletni.
W związku z całą aferą w poniedziałek francuska minister sportu Roxana Maracineanu wezwała do rezygnacji Didiera Gailhagueta, który od lat piastował stanowisko szefa łyżwiarskiej federacji. Piastował, bo już zrezygnował z funkcji. Powód: podejrzenia, że ukrywał wiedzę o działaniach oskarżonego o gwałt i wykorzystywanie seksualne trenera Beyera.
ZOBACZ WIDEO: Kubacki nagrodzony przez premiera Morawieckiego. "Wiemy jak bardzo skoczkowie są pod względem finansowym niedoceniani"
Didier Gailhaguet stanowczo zaprzeczył takim informacjom. Zaznaczył, że nie ponosi winy, nią obarczając natomiast byłą minister sportu, Marie-George Buffet.
- To Buffet, która piastowała swoje stanowisko od 2001 roku, pozwoliła kontynuować pracę Beyerowi pomimo dowodów przeciwko niemu - miał mówić Gailhaguet po złożeniu rezygnacji (cytat za The Guardian).
Gailhaguet dodał, że żadna z osób związana z Francuską Federacją Sportów Lodowych nie była świadoma czynów popełnianych przez Gillesa Beyera.