- PZLA zależy, żeby mieć sponsorów, nie zawodników - grzmiał mistrz Europy z 2018 roku w pchnięciu kulą podczas rozmowy z tvpsport.pl. Wyraźnie dał do zrozumienia, że nie ma dobrego zdania o Polskim Związku Lekkiej Atletyki.
Jak wyglądają przygotowania do nowego sezonu? Na zagraniczne zgrupowanie nie pojechał. "Miał usłyszeć, że jest na to za słaby" - czytamy w tvpsport.pl.
Michał Haratyk przyznał, że sam nie jest w stanie wydać 40 tys. zł na obóz, w związku z czym trenuje w kraju. - Jak wiadomo, pogodę w Polsce mamy zaje****ą. Sześć stopni, pada deszcz. Jest wyjątkowo fajnie w tym roku! Ale przecież na zebraniach zarządu wszystko jest super. Wszystko się zgadza - zaznaczył (czytaj więcej tutaj >>>).
ZOBACZ WIDEO: Zobacz, co wymyśliła Anita Włodarczyk. Ma specyficzne poczucie humoru
Teraz na jego słowa odpowiedzieć postanowił Krzysztof Kęcki, dyrektor sportowy PZLA. - Nieprawdą jest, że Michał nie dostał opcji wyjazdu na klimatyczne zgrupowanie za granicą. Dzwoniłem do trenera głównego bloku rzutów - Przemysława Zabawskiego. Potwierdziłem informacje. Była propozycja wyjazdu do Hiszpanii. Trener Haratyka ją odrzucił - przekazał za pośrednictwem tvpsport.pl.
- Wymarzyli sobie Belek. Turcja jest bardzo droga. Wprowadziliśmy korektę miejsca w styczniu. Zaproponowaliśmy Los Realejos. Oni nie chcieli. Woleli zostać w kraju. Dementuje wiadomości o tym, że nie dostał żadnej propozycji wyjazdu. Mieliby dobry standard podczas zgrupowania - zapewnił.
Odniósł się też do kwestii przyznawania stypendiów najlepszym lekkoatletom. Zauważył, że są one przyznawane za osiągnięte wyniki sportowe.
- Michał w hali miał rezultaty, dostawał pieniądze. Jeśli ma trudną sytuację, to są jeszcze stypendia socjalne. Można o nie wystąpić do zarządu. Wniosku ze strony Michała nie było. Nic więcej nie możemy na to zrobić - podsumował.
Czytaj także:
> Siergiej Bubka przerywa milczenie ws. Ukrainy
> Przez fatalny wypadek córki stracił szansę na walkę o medal. "Przeszła poważną operację"