- Według różnych wersji PZLA ma od 1,3 do 2 mln zł deficytu wynikającego przede wszystkim ze zbyt dużych wydatków na pensje działaczy. A cały budżet to kilkanaście milionów, więc można mówić o finansowym kryzysie. I to wszystko w roku olimpijskim, gdy każdy szczegół przygotowań jest ważny - powiedział Rzeczpospolitej anonimowy menadżer współpracujący ze Związkiem. - Na razie nie ma co mówić o katastrofie, płynność finansowa jest - uspokaja Sudoł.
Więcej w "Rzeczypospolitej".