Wykuwanie formy na zagranicznych zgrupowaniach, później kilka mityngów, latem impreza czterolecia - Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Na koniec sierpnia mistrzostwa Europy w Paryżu. Jeszcze na początku marca tak wyglądały plany naszych lekkoatletycznych gwiazd na 2020 rok.
Pandemia koronawirusa sprawiła, że wszystkie te plany wzięły w łeb. Mityngów nie ma, paryskie ME odwołano, igrzyska przełożono na 2021 rok. Do tego możliwości treningowe są ograniczone, choć od 4 maja można przynajmniej znowu trenować na stadionach. O powrocie mityngów dopiero zaczyna się mówić. Jeśli jakieś się odbędą, to pewnie dopiero w sierpniu.
WP SportoweFakty sprawdzają, jak w nowej rzeczywistości radzą sobie czołowe postaci polskiej lekkoatletyki. Bohaterką pierwszego odcinka była młociarka Malwina Kopron. W drugim rozmawiamy z Anną Kiełbasińską, srebrną medalistką mistrzostw świata (Doha 2019) i halową mistrzynią Europy (Glasgow 2019) w sztafecie 4x400 metrów.
ZOBACZ WIDEO: Jaka sytuacja panuje w klubie Krzysztofa Piątka? Asystent Jerzego Brzęczka: "Krzysiek cierpi"
Dwa miesiące zamiast dwóch dni
W połowie marca Kiełbasińska wyruszyła w drogę z Sopotu, gdzie trenuje w klubie SKLA, do COS-u w Spale. Po drodze zrobiła przystanek pod Nidzicą. Jej partner, panczenista Artur Waś, ma tam dom w mazurskiej głuszy. Kiełbasińska planowała spędzić u niego dwa dni. Tylko że właśnie w czasie tych dwóch dni zaczął się w Polsce "lockdown".
- I tak zamiast dwóch dni zostałam dwa miesiące. Czas zleciał mi jednak bardzo szybko, pewnie dlatego, że czujemy się tutaj świetnie. Na takim odludziu niewiele się zmieniło, nie ma tego napięcia, które widzi się w dużych miastach - mówi 29-letnia biegaczka.
W ostatnich tygodniach Kiełbasińska najwięcej biegała po lasach. Widziała, jak natura cierpi z powodu suszy, cieszyła się, kiedy w końcu zaczęło padać. Razem z Arturem trenuje na zorganizowanej w garażu siłowni. Przy lepszej pogodzie wystawiają sprzęt na zewnątrz i ćwiczą na świeżym powietrzu.
Powrót na tartan i od razu szok
- Po otwarciu stadionów jeżdżę też do Olsztyna, do którego mam 40 kilometrów. Na stadionie AZS-u jestem wtedy, gdy potrzebuję tartanu - tłumaczy. I dodaje, że może to brzydko zabrzmi, ale akurat ona korzysta na tym złym dla wszystkich czasie.
- Miałam zaległości treningowe, poza tym jako początkująca "czterystumetrówka" potrzebuję więcej czasu, żeby się dobrze przygotować do startów na nowym dla mnie dystansie. Dostałam ten czas - dwa miesiące do nowego sezonu, rok do igrzysk - i staram się z niego jak najlepiej korzystać. Mam wrażenie, że w ostatnim czasie wszystko poszło u mnie do przodu: siła, szybkość, wytrzymałość, technika. W ubiegłym tygodniu zrobiłam pierwszy trening szybkościowy i byłam w szoku, że tak dobrze mi wyszedł - cieszy się zawodniczka SKLA Sopot.
Wróci do Trójmiasta
Do Spały nie pojechała, bo po zapoznaniu się z obowiązującymi tam regułami uznała, że w jej przypadku nie ma to sensu. - Po co mam dokładać sobie czynników stresujących, skoro mogę wykonywać dobrą robotę tu na miejscu? - pyta. Chce za to wrócić na kilka dni do Trójmiasta, potrenować ze swoim trenerem, z którym teraz konsultuje się na odległość. - Zrobimy kilka sprawdzianów i pewnie wrócę na Mazury - zapowiada.
Finansowo czuje się bezpieczna. - Nie zostaliśmy na lodzie, stypendia z Ministerstwa Sportu cały czas mamy wypłacane. Trochę gorzej sytuacja wygląda z naszymi mniejszymi partnerami, ale wiadomo, że wiele firm ma teraz trudności - mówi.
Dodatkowe pieniądze ze startów na pewno by się jednak przydały. Tak jak możliwość sprawdzenia się na tle konkurencji. Pod koniec lata powinno być do tego kilka okazji. Międzynarodowa Federacja Lekkoatletyczna we wtorek ogłosiła, że od września do października odbędzie się 11 mityngów Diamentowej Ligi oraz osiem z cyklu Continental Tour Gold, między innymi Memoriał Kamili Skolimowskiej w Chorzowie.
- Mistrzostwa Polski podobno też mają się odbyć. Memoriał Janusza Kusocińskiego nie jest odwołany, Memoriały Janusza Sidły też - Kiełbasińska wymienia mityngi, w których ma nadzieję wystąpić w tym sezonie.
Czytaj także:
Koronawirus. Wszyscy sportowcy w COS w Spale i Wałczu są zdrowi
Koronawirus. Słowacja numerem jeden w Europie. "Najważniejsza jest dyscyplina"