Koronawirus. Sportowcy wracają do COS-u w Spale. Piotr Lisek: Staniemy na wysokości zadania

Getty Images / Getty Images / Na zdjęciu: Piotr Lisek
Getty Images / Getty Images / Na zdjęciu: Piotr Lisek

Najpierw przyjedzie 40 sportowców. Pływacy, lekkoatleci, pięcioboiści. Na wejściu będzie na nich czekał test na koronawirusa. Jeśli wynik będzie negatywny, wrócą do treningów.

Jednym z pierwszych sportowców, którzy wejdą do otwartego na nowo COS-u, będzie wicemistrz świata w skoku o tyczce Piotr Lisek. - W piątek o godzinie 12 mam się stawić w ośrodku. Zespół medyczny będzie na nas czekał, żeby pobrać próbki. Pierwsze godziny pobytu będą trudne, bo dopóki nie otrzymamy wyniku testu na koronawirusa, musimy przebywać w odizolowaniu. Jakoś się jednak przemęczymy, wyśpimy się i jak już dostaniemy negatywny wynik, zaczniemy pracę na pełnych obrotach - mówi nam Lisek.

Placówki w Giżycku, Spale, Szczyrku, Wałczu, Warszawie, Władysławowie i w Zakopanem były zamknięte od 14 marca. O przywróceniu ich funkcjonowania, w ograniczonym zakresie, mówiło się już od połowy kwietnia, ale premier Mateusz Morawiecki oraz minister zdrowia Łukasz Szumowski zielone światło dla ośrodków zapalają jednak dopiero teraz - po 56 dniach. I to bardzo ostrożnie.

Samoizolacja, test i dopiero trening

Najpierw otworzy się Spała - około 40-osobowa pierwsza grupa będzie złożona z pływaków, lekkoatletów, pięcioboistów, niepełnosprawnych łuczników, badmintonistów oraz ich trenerów i fizjoterapeutów. Druga grupa, około 30-osobowa, przyjedzie w poniedziałek. Treningi będą się odbywały według ściśle określonych reguł oraz pod nadzorem medycznym.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Mistrz olimpijski jest strażakiem. Zbigniew Bródka opowiedział o pracy w czasach zarazy

Środków ostrożności będzie w Spale naprawdę dużo. Osoby, które 8 maja wejdą do COS-u, od dwóch tygodni przebywają w samoizolacji, a ich codzienne kontakty są restrykcyjnie kontrolowane przez Centralny Ośrodek Medycyny Sportowej. - Ja staram się nie spotykać z nikim poza żoną, dzieckiem i trenerem - mówi Lisek.

Magazyn ze sprzętem Centralnego Ośrodka Sportu w Spale (fot. Paweł Skraba)
Magazyn ze sprzętem Centralnego Ośrodka Sportu w Spale (fot. Paweł Skraba)

Tuż po przyjeździe do COS-u goście zostaną przebadani na obecność koronawirusa. Na rezultaty - mają przyjść w ciągu 24 godzin od pobrania wymazu - będą czekać w odosobnieniu w pokojach spalskiego hotelu. Dopiero gdy badanie da wynik negatywny, dostaną zgodę na rozpoczęcie treningów.

Chętni do pracy w Spale zamieszkają w jednoosobowych pokojach. Zostaną podzieleni na grupy złożone z pięciu osób, których plany treningowe nie przewidują możliwości spotkania się z członkami innej grupy. Jedynym miejscem, w którym dojdzie do kontaktu między nimi (oraz między sportowcami a pracownikami COS-u), będzie stołówka. Choć i tam każda piątka ma pojawiać się w kilkunastominutowych odstępach.

20 hektarów, 70 osób

- To będzie trudny czas, szczególnie na początku. Zawodnicy będą musieli utrzymywać wszystkie zasady codziennego dystansowania się. To oznacza chociażby noszenie masek w przestrzeni publicznej - mówi dyrektor COMS dr Hubert Krysztofiak.

Reżimu trening-pokój-trening, który odstraszył wielu sportowców, ostatecznie nie wprowadzono. Poza treningami grupy mogą przemieszczać się po ośrodkach, choć oczywiście kontaktów z innymi gośćmi mają unikać. To akurat nie powinno być trudne - 70 osób, które wejdzie do Spały, dostanie do dyspozycji 20 hektarów terenu, z czego 6,5 hektara zabudowanego różnymi obiektami.

Stołówka Centralnego Ośrodka Sportu w Spale (fot. Paweł Skraba)
Stołówka Centralnego Ośrodka Sportu w Spale (fot. Paweł Skraba)

Na siłowniach, które zwykle są w COS-ach "wąskim gardłem", harmonogram zajęć będzie ułożony tak, by grupy na siebie nie wpadały. Zawodnicy będą też mieli obowiązek dezynfekowania używanego sprzętu zarówno przed treningiem, jak i po nim, a pomieszczenia regularnie będą odkażać pracownicy ośrodków.

Ci, którzy do COS-ów przyjadą, będą musieli pozostawać na terenie ośrodków przez minimum dwa tygodnie. Dla osób z zewnątrz placówki pozostaną zamknięte.

"Staniemy na wysokości zadania"

Osoby odpowiedzialne za przywrócenie COS-ów sportowcom podkreślają, że dla powodzenia pilotażowego etapu "rozmrożenia" kluczowa będzie postawa trenujących. - To projekt oparty na wzajemnym zaufaniu, poczuciu indywidualnej odpowiedzialności każdej osoby za wszystkie pozostałe - mówi dr Krysztofiak.

- Wydaje się, że ryzyko zakażenia podczas pobytu udało się nam zminimalizować prawie do zera - dodaje dyrektor COS-u w Spale Waldemar Wendrowski. - Najtrudniejszym elementem zawsze jest jednak człowiek. Mam nadzieję, że goście zechcą się dostosować do obowiązujących zasad i będą z nami współpracować.

Piotr Lisek zapewnia, że wszyscy sportowcy, którzy przyjadą do ośrodka w piątek oraz w poniedziałek, staną na wysokości zadania. - Jedziemy tam w konkretnym celu, nie po to, żeby się rozerwać - mówi. Poza tym działanie ośrodka jest moim zdaniem tak zaplanowane, żebyśmy wrócili ze zgrupowań zdrowi.

Wejście na stołówkę Centralnego Ośrodka Sportu w Spale (fot. Paweł Skraba)
Wejście na stołówkę Centralnego Ośrodka Sportu w Spale (fot. Paweł Skraba)

Dlaczego Spała?

Wielu sportowców, którzy wyrazili wstępne zainteresowanie treningami w COS-ach, ostatecznie zrezygnowało z przyjazdu po zapoznaniu się z zasadami, jakie będą tam obowiązywać. Ci, którzy mają w swoich klubach i miastach przyzwoite warunki, postanowili zostać. Rekordzista Polski w skoku o tyczce uznał jednak, że dla niego najlepszym miejscem do pracy jest Spała.

- Dlaczego przyjeżdżam? Z wygody. Mam tam w jednym miejscu wszystko, co jest mi potrzebne do treningów. W domowych warunkach siłę i szybkość jeszcze jakoś zbuduję, ale do skakania, treningu technicznego, potrzebuję już dwóch "kijów" i "poduchy" - tłumaczy.

Hala lekkoatletyczna Centalnego Ośrodka Sportu w Spale (fot. Paweł Skraba)
Hala lekkoatletyczna Centalnego Ośrodka Sportu w Spale (fot. Paweł Skraba)

Inne ważne pytanie brzmi: Po co decydować się na kilkutygodniowy wyjazd do zamkniętego ośrodka, w którym obowiązują restrykcyjne przepisy, skoro i tak na horyzoncie nie ma żadnych imprez - zarówno tych naprawdę ważnych, jak i tych mniejszej rangi.

- Ale formę i tak trzeba budować. Trudniej jest ją wypracować, niż potem utrzymać. Już teraz mam w głowie przyszłoroczne igrzyska olimpijskie, chcę też być gotowy na ewentualny powrót lekkoatletyki w tym sezonie. Zaczyna się mówić o jakichś mityngach. Nawet jeśli byłyby organizowane tylko pod transmisję telewizyjną, bez udziału publiczności, to i tak bardzo fajnie - podkreśla czwarty zawodnik IO w Rio de Janeiro.

Drugim ośrodkiem po Spale, który przyjmie sportowców, będzie Wałcz. Placówka dedykowana wioślarzom i kajakarzom ma zostać otwarta w przyszłym tygodniu. Jeśli pilotażowy etap "rozmrażania" COS-ów zakończy się sukcesem, do życia wrócą kolejne placówki: Cetniewo, Szczyrk oraz Zakopane.

Zobacz także:
Kolejni sportowcy nie chcą trenować w COS-ach. Minister sportu komentuje: Uważam, że część dyscyplin może trenować w domu
Koronawirus. Justyna Święty-Ersetic zdradza jak radzi sobie z treningami podczas izolacji

Źródło artykułu: