Kamil Kołsut z Dohy
Wydarzenia sobotniego wieczoru przekroczyły ludzkie pojęcie. Walsh w pierwszej kolejce pchnął kulą jak jabłkiem, ta zryła trawę na odległości 22,90 m. I gdyby niesamowite sportowo mistrzostwa w Katarze były racjonalne, Nowozelandczyk mógłby rozstawić krzesełko rybackie, wziąć szklaneczkę coli z lodem i patrzeć, jak rywale walczą o srebro.
27-latek wiedział, że coś się dzieje. Kontynuował walkę. Pchał daleko, ale bliżej niż w pierwszej próbie. Wreszcie w ostatniej kolejce Joe Kovacs dołożył do jego wyniku centymetr, Ryan Crouser wyczyn Walsha wyrównał. Nowozelandczyk nie był w stanie utrzymać powagi, na jego ustach tańczył uśmiech. Zebrał się jeszcze w sobie, pchnął, ale spalił próbę. Skończył z brązem, a Brazylijczyk Darlon Romani (22,53 m!) nie zdobył medalu.
Nasza korespondencja: Bohater Kataru na podium, a trybuny puste -->
Szok i niedowierzanie
Bukowiecki najlepszy sezon w karierze (młodzieżowe mistrzostwo Europy, złoto Uniwersjady, imponujący rekord życiowy - 22.25 m) zamknął szóstym miejscem (21.46 m). Przegrał z ludźmi, którzy wykręcili trzeci, piąty, piąty i trzynasty wynik w dziejach konkurencji. Po konkursie był przybity świadomością, że medal leżał poza jego zasięgiem.
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa świata w lekkoatletyce Doha 2019: Paweł Fajdek: Mam nadzieję, że rozegramy to jak dżentelmeni
- Wydawało mi się, że padł rekord świata, bo tak z mojej perspektywy wyglądało pchnięcie Walsha - przyznaje. - Jestem w szoku. Zastanawiałem się, co powiedzieć o tym konkursie, i nie wiem. To słabe, smutne i deprymuje, że po prostu nie było mnie stać na medal. Bywało, że sobie po zawodach myślałem: "mogłem być trzeci", "mogłem być drugi". Teraz nie mogłem. Nawet robiąc wszystko perfekcyjnie, nie miałbym medalu. To smutne.
Koniec młodości
Polak jechał do Dohy z odważnymi zapowiedziami. Podkreślał, że nie chce więcej słyszeć o tym, "jaki ciągle jest młody", bo w jego wieku David Storl zdobywał mistrzostwo świata. Treningi pokazywały, że Bukowiecki ma gaz, podczas zgrupowania w Belek lekko przyhamowały go problemy zdrowotne. Nie chciał o tym mówić, nie szukał tanich wymówek.
Przegrał z czterema 22-metrowcami oraz Darrellem Hillem (21.65 m).
Nasza korespondencja: Wojciech Nowicki. Cieszmy się z małych rzeczy -->
Po konkursie podszedł do niego jeden z chłopaków i zapytał o rekord życiowy w rzucie dyskiem. Pożartowali gorzko, że chyba czas zmienić konkurencję. Kiedy w strefie wywiadów Bukowiecki usłyszał, że "przynajmniej jest drugi wśród ludzi", odparował: "Nieśmieszne". Znalazł też dwa pozytywy: - Ustabilizowałem się na poziomie dwadzieścia jeden plus. I jestem najlepszym Europejczykiem.
W tym sezonie zostały mu do zrobienia jeszcze dwie rzeczy: igrzyska wojskowe oraz dopingowanie w finale konkursu oszczepników kumpla z InPost Athletic Team Marcina Krukowskiego. A za rok na igrzyska znowu pojedzie walczyć o złoto. - Urodziłem się po to, żeby zwyciężać - kończy.