Zachwyca na bieżni, parkiecie i w życiu. Joanna Mazur pokazuje, jak żyć z poważną chorobą

East News / Adam Jankowski/REPORTER / Na zdjęciu: Joanna Mazur podczas 7. odcinka Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami w Polsacie
East News / Adam Jankowski/REPORTER / Na zdjęciu: Joanna Mazur podczas 7. odcinka Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami w Polsacie

Jest multimedalistką MŚ i ME w biegach. Dla niewidomej Joanny Mazur sport jest spełnieniem marzeń. Odważnie idzie przez świat, mimo choroby, a od kilku tygodni biegaczka zachwyca i porusza serca widzów w tanecznym show na antenie Polsatu.

W tym artykule dowiesz się o:

Nieuleczalna choroba

Joanna Mazur cierpi na dystrofię plamki żółtej. To choroba genetyczna, nieuleczalna. Nie może poddać się operacji, w trakcie której lekarze byliby w stanie przywrócić sportsmence wzrok. Samą chorobę u 29-latki wykryto, gdy miała 7 lat. Zdiagnozowano ją jednak dopiero 15 lat później.

- Nie chodziłam z laską, zamiast niej brałam parasol. Ukrywałam, że nie widzę, bo się tego wstydziłam i czułam się kimś gorszym. Ten etap mam już za sobą - powiedziała Joanna Mazur w rozmowie z Elżbietą Pawełek dla "VIVA".

Odskocznią od problemów ze wzrokiem okazał się sport. Ze wsparciem rodzinny postawiła na treningi lekkoatletyczne, mając nawet świadomość, że ciężkie zajęcia mogą przyspieszyć postępowanie choroby.

ZOBACZ WIDEO: Kamil Grosicki trafi do Premier League? "Miał świetną rundę. Jeśli nie teraz, to kiedy?"

- Poszłam w sport, żeby zapomnieć. Decydując się na ciężkie treningi lekkoatletyczne, skazałam się jednak na wcześniejszą utratę wzroku. Ale nie chciałam żyć zachowawczo, czerpiąc korzyści z resztek wzroku. To nie dla mnie. Chciałam żyć pełnią życia (...). Szybko połknęłam bakcyla sportowego i dziś to już nie jest dla mnie forma terapii, tylko droga do realizacji marzeń - dodała również dla "VIVA" lekkoatletka.

W walce z chorobą nie była sama

Joanna Mazur pochodzi ze Szczucina, małego miasta w Małopolsce. To właśnie w swojej rodzinnej miejscowości rozpoczęła naukę. Chodziła do szkoły z klasą integracyjną. Nie było w niej jednak łatwo, ponieważ rówieśnicy często wyśmiewali się z problemów ze wzrokiem późniejszej, świetnej sportsmenki.

- Przezywały mnie, szydziły ze mnie, podkładały nogi. Byłam wytykana palcami i wyśmiewana. To było dla mnie niezwykle bolesne - zdradziła dla "VIVA" biegaczka, dodając, że przyzwolenie na takie zachowanie dawali sami nauczyciele i to mimo klasy integracyjnej.

Wielkim wsparciem dla zawodniczki byli i są rodzice. Mama pomagała Joannie Mazur w nauce czytania i pisania. Odrabiała z nią lekcje. Zdecydowała się także przenieść córkę do szkoły dla niewidomych i słabo widzących w Krakowie. Stolica Małopolski leży ponad 100 kilometrów od Szczucina, dlatego Joanna Mazur nie była w stanie pozwolić sobie na codzienne dojeżdżanie do szkoły i zamieszkała w internacie.

W kolejnych latach edukacji multimedalistka MŚ i ME ukończyła policealne studium masażu leczniczego. Może również pochwalić się tytułem magistra pedagogiki terapeutycznej.

Wielkie sportowe sukcesy

Postawienie na sport przez Joannę Mazur okazało się strzałem w dziesiątkę. Z mistrzostw świata i mistrzostw Europy dla niepełnosprawnych Polka przywiozła już 9 medali w biegach na dystansach od 100 do 1500 metrów. Czterokrotnie wywalczyła złote krążki (na MŚ w Londynie na 1500 metrów oraz na ME w Grosotto i Berlinie na 200, 400 i 1500 metrów).

Ze względu na utratę wzroku, biega ze swoim trenerem i przewodnikiem. Jest nim Michał Stawicki, były lekkoatleta i triathlonista. - Moja rola jest taka, żeby nie przeszkadzać Asi. Ona musi biec swoim rytmem, a ja muszę się do niej dostosować. Często padają pytania czy mogę ją za sobą pociągnąć, aby jej pomóc. Nawet amatorzy biegania wiedzą, że to automatycznie zaburza rytm biegu, co jest większą przeszkodą. Zaczęliśmy od tego, aby było to najbardziej symetryczne i aby sobie nie przeszkadzać. Właściwie nawet nad tym nie pracowaliśmy, to się zazębiło - powiedział Michał Stawicki w wywiadzie dla magazynbieganie.pl.

- Na jego hasło: "Stop!" - choćby się waliło i paliło - hamuję i staję niczym zamurowana. Michał to moje oczy. Ufam mu bezgranicznie. To nie tylko przewodnik na bieżni, trener i motywator, ale przede wszystkim wielki przyjaciel - to już z kolei słowa Joanny Mazur o Michale Stawickim dla portalu sport.pl.

Ich współpraca przynosi znakomite efekty, a na horyzoncie pojawia się nowy cel. To medal igrzysk paraolimpijskich w Tokio w 2020 roku. W nich, podobnie jak we wcześniejszych swoich startach, Joanna Mazur pobiegnie z czarną opaską na twarzy. Zakładają ją wszyscy uczestnicy biegów, żeby szanse były wyrównane, bo startują zarówno sportowcy niewidomi, jak i osoby niedowidzące.

Porywa serca kibiców

Od kilku tygodni Joanna Mazur uczestnicy w tanecznym show Polsatu "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami". Na parkiecie odnajduje się tak samo znakomicie, jak na bieżni lekkoatletycznej. Wraz z jej tanecznym partnerem Janem Klimentem przechodzi przez kolejne odcinki i ta para stała się jednym z głównych faworytów do wygrania całego show.

W trakcie programu widzowie zobaczyli jednak, w jak trudnych warunkach na co dzień mieszka Joanna Mazur. Od 15 lat jej domem jest pokój w krakowskim internacie. Korzysta ze wspólnej toalety na korytarzu. - Niewidoma kobieta ma toaletę i prysznic na zewnątrz! To jest coś koszmarnego - mówił ze łzami w oczach Jan Kliment na antenie Polsatu.

- Poczułem zażenowanie i wstyd. Zdaję sobie sprawę z tego, że wielu ludzi mieszka w ten sposób. Szczególnie ciężko mają niepełnosprawni. Ale to jest jednak mistrzyni świata i Europy. Dla niej były grane Mazurki Dąbrowskiego w wielu miejscach na świecie. Będąc niepełnosprawną, niewidomą, taka osoba mieszka w internacie od czasów, kiedy skończyła 13 lat. Ma łazienkę na korytarzu, a przecież nawet posprzątać nie jest w stanie sama, bo nie widzi miejsca swojego zamieszkania. Zamknijmy oczy i spróbujmy sobie to wyobrazić. To jest mistrzyni, która Polsce i Polakom przynosi wiele radości i chwały - zwrócił uwagę na łamach WP SportoweFakty Andrzej Grabowski, popularny aktor i jeden z jurorów tanecznego show w Polsacie.

Czytaj więcej: Andrzej Grabowski o problemach mieszkaniowych Joanny Mazur

Na reakcję, nie trzeba było długo czekać. Tydzień po wyemitowaniu materiału, w którym Joanna Mazur pokazała swoje warunki życia, w kolejnym odcinku programu na scenę wyszedł Zbigniew Jakubas. Deweloper przekazał lekkoatletce symboliczny klucz do mieszkania na osiedlu Nowa Piąta Dzielnica w Krakowie. Joanna Mazur poruszyła również serca kibiców, którzy gdy tylko dowiedzieli się o trudnej sytuacji mieszkaniowej biegaczki, szybko ruszyli ze zbiórką pieniędzy w internecie. Zebrali prawie 300 tys. złotych.

- Z całego serca bardzo, bardzo dziękuję. To wszystko co dzieje się teraz, co dzieje się w ostatnich dniach, to jest dla mnie coś niewyobrażalnego. Z jednej strony czuję się ogromnie zakłopotana i jeśli ktokolwiek z państwa oglądających materiał z zeszłego tygodnia odczuwał litość, to bardzo za to przepraszam. To jest poczucie, którego ja bardzo nie lubię - powiedziała wzruszona i nieco zaskoczona Joanna Mazur. Te słowa najlepiej oddają jednak jej osobowość. Choroba nie załamała Polki. Poświęciła się sportowi i w znakomitym stylu radzi sobie z trudnościami na jakie napotkała w swoim życiu.

Czytaj więcej: Zbigniew Jakubas, człowiek który podarował mieszkanie Joannie Mazur, chciał przejąć Legię

Źródło artykułu: