Lekkoatletyczne ME Berlin 2018: jeszcze nie teraz. Rewelacyjna Anna Sabat bez medalu

Lekkoatletyczne ME Berlin 2018: Karol Zalewski o włos od medalu

Dla Anny Sabat, absolutnej nowicjuszki na wielkiej imprezie, finał był niedoścignionym marzeniem. Wyskoczyła z trzeciego szeregu, przecież przygotowywała się poza główną kadrą, za własne środki, bo trudno nazwać wsparciem 250 zł stypendium z urzędu wojewódzkiego w Rzeszowie. Została rewelacją ME i w znakomitym stylu dostała się do decydującego biegu.

W finale "nie pękła". Do ostatniej prostej trzymała się z tyłu stawki, wydawało się, że nie będzie w stanie włączyć się do rywalizacji. Sabat zdołała jeszcze wrzucić wyższy bieg i zaczęła pogoń za medalem. Bez żadnych kompleksów wyprzedzała utytułowane rywalki, ale podium jeszcze nie dogoniła. Wspaniała historia naszej debiutantki skończyła się piątym miejscem. To niedoceniana dziewczyna z Podkarpacia znalazła się w finale, a nie chociażby utytułowana Angelika Cichocka (zmagała się z urazem).

Ukrainki Pryszczepa i Liachowa narzuciły bardzo mocne tempo, nie odpuszczała Renelle Lamote. Do tej trójki dołączyła Adelle Tracey. Najlepsza okazała się pierwsza z Ukrainek, złoto nieznacznie przegrała Lamote, podium uzupełniła Liachowa. Sabat minęła cztery zawodniczki, do brązu zabrakło tylko i aż pół sekundy.

800 metrów kobiet:

ZOBACZ WIDEO Michał Krupiński o udanej wyprawie Andrzeja Bargiela: Inspiracja dla milionów Polaków