Kamil Kołsut z Berlina
Polak zakończył zawody na czternastym miejscu (62.00 m). Urbanek podzielił tym samym los medalistów olimpijskich z Rio de Janeiro: Piotra Małachowskiego, Christopha Hartinga, Daniela Jasinskiego. Kwalifikacje przyniosły rzeź znanych nazwisk i potwierdziły, że w światowym dysku idzie nowa fala.
- Jestem rozżalony - nie kryje nasz zawodnik. - Ten sezon budzi niesmak, bo zapowiadał się na najlepszy w moim życiu. W kwietniu wydawało się, że pobicie przeze mnie życiówki będzie formalnością. Liczyłem na rewelację, a chyba przesadziłem w treningach.
Urbanek wyjaśnia, że na treningach narzucił sobie zbyt duży reżim. - Cały czas mi się wydawało, że jeśli będę trenował coraz mocniej i dociskał śrubę, to przebiję się na dalsze odległości. Okazało się, że mój organizm tak nie działa. Nie jestem robotem, mam swoje lata i nie mogę się tak zarzynać. Potrzebuję więcej regeneracji - mówi.
Dyskobol nie załamuje rąk. - Życie toczy się dalej. Muszę teraz odpocząć, zwłaszcza psychicznie. Będziemy musieli z trenerem wszystko z sensem poukładać, może trochę przesunąć pewne elementy. Na razie jestem zmęczony - kończy.
Autor na Twitterze:
ZOBACZ WIDEO: Dziennikarka na płotkach. Annimari Korte wygrała życiowy bieg