Czterokrotny mistrz olimpijski otrzymywał doping?

PAP/EPA / LUKAS COCH
PAP/EPA / LUKAS COCH

Według brytyjskiej telewizji BBC, znany trener lekkoatletyczny Alberto Salazar miał we współpracy z doktorem Jeffreyem Brownem ukrywać podawanie dopingu zawodnikom, w tym czterokrotnemu mistrzowi olimpijskiemu, Mo Farahowi.

W tym artykule dowiesz się o:

Wszystko rozpoczęło się w lutym tego roku, gdy ujawniono dokumenty Światowej Organizacji Antydopingowej. Pojawiły się w niej informacje, że znany trener lekkoatletyczny Alberto Salazar miał od pewnego czasu podawać szkolonym przez siebie zawodnikom niedozwolone środki. Choć szkoleniowiec stanowczo zaprzeczył, sprawa ma swój dalszy ciąg.

Otóż według brytyjskich dziennikarzy przeciwko Salazarowi, który jest trenerem dwukrotnego mistrza olimpijskiego w biegu na 5000 Mo Faraha, śledztwo prowadzi amerykańska organizacja antydopingowa (USADA). Pod jej obserwacją znalazł się także doktor Jeffrey Brown.

To on miał pomagać Salazarowi w fałszowaniu próbek krwi i unikaniu kontroli antydopingowych. Brown pracuje w centrum Nike Oregon Project - grupie skupiających gwiazdy lekkoatletyczne, które promują bieganie długodystansowe. Patronem jest firma Nike i to właśnie na tych obozach Brown wraz z Salazarem mieli podawać zawodnikom doping.

Brown miał przepisywać lekkoatletom leki na nadczynność tarczycy. Jednym z nich był Amerykanin Steve Magness. Jego zdaniem doktor miał manipulować wynikami badań krwi, a także przepisywać zastrzyki z L-karnityną. Magness przedstawił również dokumenty z których wynika, że Brown przesyłał do WADA inne raporty niż te, które otrzymywali sportowcy.

ZOBACZ WIDEO Partnerka Krychowiaka w stroju kąpielowym. Te zdjęcia robią furorę

Ponadto dziennikarze dotarli do SMS-ów, jakie Alberto Salazar miał wysłać do Lance'a Armstronga, byłego kolarza, któremu zostało udowodnione stosowanie dopingu w jednej z największych afer w historii sportu. "Lance zadzwoń do mnie jak najszybciej możesz. Testowaliśmy to i wyniki są niewiarygodne!" - tak brzmi jeden z nich.

Według Magnessa chodziło właśnie o zastrzyki z L-karnityny, legalnego, ale budzącego bardzo dużo wątpliwości środka wspomagającego spalanie tkanki tłuszczowej oraz dającego lepszą wytrzymałość treningową. - Byłem królikiem doświadczalnym - wyznał Magness.

Sprawa jest w toku. Salazar i Brown kategorycznie zaprzeczają, że mieli kiedykolwiek podawać swoim zawodnikom środki dopingujące. Również Mo Farah zapewnił, że nigdy jego trener nie namawiał go do stosowania niedozwolonych substancji.

Komentarze (1)
avatar
yes
1.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czy kolejny przykład utraty kontroli nad sytuacją dopingującymi i dopingowanymi?
Mo Farahow?