- Wyniki polskich sportowców są znakomite, zaś rezultat Konrada Bukowieckiego to moim zdaniem najbardziej wartościowy wynik całych zawodów - mówi Jacek Wszoła, zloty medalista olimpijski w skoku wzwyż z 1976 roku.
Polacy podczas Halowych Mistrzostw Europy w Belgradzie wygrali klasyfikację medalową, co pozwoliło odzyskać wiarę w polski sport. Co ważne, pokonaliśmy również Wielką Brytanię, która w ostatnich latach stała się światową potęgą.
Tymczasem Polacy zdobyli 12 medali, w tym 7 złotych.
- Niesamowity wynik, zwłaszcza cieszą rezultaty w sztafetach, które pokazują umiejętność pracy w zespole. Zawodnicy mieli słabsze wyniki indywidualne od wielu rywali, ale jako zespół wchodzili na wyżyny możliwości - mówi Wszoła.
ZOBACZ WIDEO Włodzimierz Szaranowicz dla WP SportoweFakty: Skoki Polaków były jak z matrycy
Były rekordzista świata może być dumny zwłaszcza z Sylwestra Bednarka który zdobył złoto w skoku wzwyż z wynikiem 2,32.
- Biorąc pod uwagę to co przeszedł w karierze (kontuzje), jest niesamowite jak się podniósł. Wiele osób na jego miejscu już dawno skończyłoby karierę - uważa Wszoła.
- Poza tym nasze wyniki w skoku o tyczce są fenomenalne - zaznacza. Polacy zdobyli w tej konkurencji złoto i brąz. Piotr Lisek i Paweł Wojciechowski osiągnęli wyniki 5,85 m. - To pokazuje, jak silna była konkurencja. Nie było tak, że Polacy wygrali bo była słaba konkurencja. Świetnie się spisali mimo bardzo wysokiego poziomu.
Co to oznacza? Czy po słabych wynikach podczas Igrzysk Olimpijskich ze słabeusza staliśmy się potęgą?
- Trzeba pamiętać, że w pewnych konkurencjach Europa nie ma szansy nawiązać konkurencji. Choćby w biegach - mówi Wszoła. Zauważa, że trudno rywalizować zarówno w sprintach (m.in. z Jamajczykami) jak i w biegach średniodystansowych, gdzie królują zawodnicy z Afryki. I nie jest to problemy tylko polski ale całego kontynentu.
Pamiętam dwóch juniorów konkurujących ze sobą: Wrzosek i Wszoła. Później był tylko drugi z nich...