Ojciec Skolimowskiej: Prawie wszystko było w porządku

W piątek mają zostać ogłoszone wyniki sekcji zwłok Kamili Skolimowskiej, polskiej młociarki, która zmarła w środę podczas zgrupowania w Portugalii. Ojciec zawodniczki podejrzewa, że przyczyną tragedii był zator płucny.

W tym artykule dowiesz się o:

- Cała rodzina jest w szoku. Rozmawiałem z nią przez telefon dzień wcześniej i prawie wszystko było w porządku. Prawie, bo przyznała, że ciężej się jej trenuje i ciężko się oddycha - przyznał na łamach Super Expressu Robert Skolimowski.

Ojciec zawodniczki przyznał, że problemy zdrowotne Kamila Skolimowska miała od dawna. - Po olimpiadzie pojawiły się problemy z oddychaniem. Doszło do tego, że wejście po schodach na pierwsze piętro powodowało u córki zadyszkę. Pojawił się też krwiak w boku, w okolicy żeber. Później jednak badanie tomograficzne wykazało, że krwiak się rozchodzi, a ból ustąpił - przyznał.

W poprzedni wtorek zawodniczka poczuła ból w łydce, pojawiła się opuchlizna. - Być może ten krwiak w boku zszedł do nogi i spowodował tam zakrzep albo stan zapalny naczyń krwionośnych. A potem przedostał się do płuc, powodując w nich zator. To tylko nasze domysły, ale w ten sposób odszedł niedawno mój szwagier, Edzio Wenta, ojciec chrzestny Kamili. Pochowaliśmy go dwa miesiące temu - przyznał Robert Skolimowski.

- Jeżeli był to zator tętnicy płucnej, to w takim przypadku możliwości skutecznej pomocy są bardzo nikłe - wyjaśnił Marek Prorok, główny lekarz Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.

Komentarze (0)