Rekordy świata w lekkoatletyce anulowane? Ich autorzy są wściekli i protestują

PAP/EPA / Srdjan Suki / Usain Bolt na MŚ w Pekinie w 2015 r.
PAP/EPA / Srdjan Suki / Usain Bolt na MŚ w Pekinie w 2015 r.

Anulowanie rekordów świata zaproponował Ed Warner, szef UK Athletics. To miałby być jeden z elementów oczyszczania lekkoatletyki z dopingu. Rekordziści są jednak oburzeni. - Uderzyłbym go w twarz - zapowiada Mike Powell, były skoczek w dal.

Potężny skandal dopingowy w Rosji, coraz częstsze wpadki sportowców z Kenii, a do tego oskarżenia o korupcję (były szef IAAF Lamine Diack miał przyjąć łapówki na kwotę ponad miliona dolarów). W środowisku lekkoatletycznym w ostatnich miesiącach działo się fatalnie.

- Zaufanie w tym sporcie jest na najniższym poziomie od dekad - powiedział niedawno szef UK Athletics (brytyjska federacja lekkoatletyczna) Ed Warner. Przedstawił on dokument pod nazwą "A Manifesto for Clean Athletics", czyli "Manifest na rzecz czystej lekkoatletyki".

Czas na radykalną reformę?

14-punktowy dokument zakłada m.in. większą przejrzystość (stworzenie publicznego rejestru testów antydopingowych), ostrzejsze sankcje, w tym dłuższe zawieszenia za stosowanie dopingu (osiem lat za pierwszą wpadkę, a w poważniejszych przypadkach dożywocie).

Największe kontrowersje wzbudził postulat wyzerowania rekordów świata. We wszystkich konkurencjach żeńskich i męskich. - Wierzymy, że nadszedł czas na radykalną reformę, jeśli mamy pomóc w przywróceniu zaufania w tym sporcie - oznajmił Warner.

Nie jest tajemnicą, że niektóre rekordy świata budzą ogromne wątpliwości. Zostały ustanowione w okresie, w którym doping był powszechnie stosowany. Choćby w byłej NRD, w której sportowcom podawano środek o nazwie Oral Turinabol. Po odtajnieniu raportów okazało się, że stosowała go m.in. Marita Koch, do której należy rekord świata na 400 m (47,60 s).

Ed Warner wspomniał o rekordziście świata w pchnięciu kulą. Amerykanin Randy Barnes w 1990 r. uzyskał wynik 23,12 m. Kilka miesięcy później został zawieszony za doping. Po powrocie wpadł ponownie. Ale jego wynik wciąż widnieje w tabelach.

Pomysłodawca "wielkiego resetu" zdaje sobie sprawę, że nie jest to idealne rozwiązanie. - Problem polega na tym, jak wybrać te rekordy, które są uzyskane nieuczciwie - zauważa Warner. - Florence Griffith-Joyner (rekordzistka na 100 i 200 m - przyp. red.) nigdy nie oblała testu na doping. Jest jednak wiele rekordów, które są po prostu nieosiągalne przy obecnych standardach. Chcemy zobaczyć, co możemy zrobić. W walce o czystą lekką atletykę wolałbym ponieść porażkę, niż wcale tej walki nie podjąć - wyjaśnia.

Bolt, Johnson, Radcliffe mówią "nie"

Jednak w środowisku lekkoatletycznym jego pomysł został wręcz zrównany z ziemią. Jako jeden z pierwszych wykpił go najszybszy człowiek świata Usain Bolt (posiada rekordy na 100 i 200 m oraz w sztafecie 4x100 m). - Jeśli o mnie chodzi, to jest to naprawdę bezcelowe. Co zostało zrobione, to zostało zrobione. Trzeba iść do przodu i starać się uczynić zbliżające się mistrzostwa i igrzyska - a także kolejne rekordy świata - najlepszymi, jakie mogą być - podkreślił Bolt. Weto postawił także Michael Johnson, do którego należy najlepszy wynik na 400 m. - Jak skasowanie wszystkich rekordów ma pomóc w rozwiązaniu sprawy tych, którzy oszukują? Dla mnie to bez sensu. To nie stworzy czystej rywalizacji, a także nie odstraszy nikogo od oszukiwania - argumentował.

Gdyby pomysł Brytyjczyków wszedł w życie, troje ich rodaków straciłoby rekordy. Mowa o trójskoczku Jonathanie Edwardsie, płotkarzu Colinie Jacksonie (rekord w hali na 60 m przez płotki) oraz ikonie biegów długodystansowych Pauli Radcliffe. Ta ostatnia od 2003 r. dzierży najlepszy wynik na świecie w maratonie (2:15:25). I nie ma zamiaru rozstawać się z mianem rekordzistki.

- Nigdy nie zgodzę się z wymazaniem rekordów, bo wiem na 100 procent, że przynajmniej jeden z nich był osiągnięty czysto. A to oznacza, że takich rekordów może być więcej - powiedziała, akcentując swoją uczciwość. Radcliffe podkreśliła, że zresetowanie wszystkich rekordów byłoby podwójnie niesprawiedliwe dla tych, którzy rywalizują fair i w ten sposób osiągają rekordowe wyniki. - Oni i tak muszą walczyć z dopingowymi oszustami w trakcie kariery. Niewinni sportowcy ucierpieli wystarczająco z rąk oszustów dopingowych. Dlaczego karać ich ponownie? - zapytała.
[nextpage]Radcliffe zaproponowała inne rozwiązanie. Gdy dany sportowiec zostaje przyłapany na dopingu, wszystkie jego wcześniejsze wyniki także zostają anulowane. Gdyby taka zasada obowiązywała, wspomniany Barnes nie posiadałby już rekordu w pchnięciu kulą.

Powell protestuje najostrzej. "Zamknijcie się!"

Najostrzej przeciwko pomysłowi UK Athletics zaprotestował Mike Powell. Były skoczek w dal podczas mistrzostw świata w Tokio, w 1991 roku, stoczył porywającą walkę z Carlem Lewisem. W efekcie pobił o 5 centymetrów 23-letni rekord Boba Beamona. Skoczył 8,95 m.

Gdy usłyszał hasło "Wykasujmy rekordy", aż w nim się zagotowało. - Kim jest ta osoba (miał na myśli Warnera - przyp. red.)? Czy oni sami kiedyś startowali? Czy oni coś wiedzą o lekkoatletyce? Czy wiedzą cokolwiek o ludzkiej genetyce? Kim oni są? Zamknijcie się! - wypalił pod adresem Brytyjczyków, w rozmowie z ESPN.

Powell powołuje się na specyfikę konkurencji, którą uprawiał. - Skok w dal jest jedną z tych dyscyplin, w których rekord przetrwał przez wiele lat. Jesse Owens miał go przez 25 lat, Beamon przez 23, ja mam go obecnie przez 24. Czy więc ktoś sugeruje, że było coś nie tak z Owensem i z Beamonem? - denerwował się Amerykanin.

Ostrzegł, że w obronie swojego rezultatu nie zawahałby się uciec nawet do rękoczynów. - Oskarżacie mnie, że wtedy oszukiwałem? Powiedzcie mi to w twarz. Jakiś gość, który siedzi w biurze, może mi to (rekord - przyp. red.) odebrać? Żartujecie? Uderzyłbym go w twarz, gdyby mi to powiedział - stwierdził, zwracając się następnie bezpośrednio do Warnera. - Musisz to ze mną załatwić. Nie pozwolę ci tego zrobić. Jestem silnym facetem - nakręcał się Powell.

Słysząc o protestach rekordzistów, Warner nieco złagodził ton. Na zaczepki Powella zareagował tak: - Nikt nie sugeruje, że rekord Mike'a nie był ustanowiony czysto. Musimy jednak znaleźć sposób, by skorygować niektóre anomalia - powiedział szef UK Athletics. Na słowa Radcliffe także miał odpowiedź: - Jestem zachwycony, że Paula mocno się ze mną nie zgadza. Staramy się bowiem sprowokować debatę i sprawić, by IAAF znalazła drogę do stworzenia lepszego sportu.

Kratochvilova ma czyste sumienie

Co ciekawe, w dyskusji głos zabrała także Jarmila Kratochvilova. Jej wynik na 800 metrów - 1:53,28 - wydaje się obecnie wręcz niemożliwym do osiągnięcia. Choć od ustanowienia rekordu minęły już przecież ponad 32 lata. Hiszpańska "Marca", informując o propozycji Eda Warnera, opatrzyła tekst zdjęciem byłej reprezentantki Czechosłowacji. Bez żadnego złośliwego podpisu. Mimo to nasi południowi sąsiedzi zrobili z tego aferę.

- Splugawili Kratochvilovą! Prasa hiszpańska połączyła ją z dopingiem - pisali dziennikarze serwisu iSport.cz. Wypowiadała się sama zawodniczka. - Spotkałam się z tym (podejrzeniami o doping - przyp. red.) już wiele razy. Nie umiem wyjaśnić, dlaczego to robią. Może dlatego, że moje rekordy obowiązują już długo? - zastanawiała się rekordzistka świata na 800 m, która posiada także halowy rekord na 400 m. - Mam czyste sumienie. Nigdy niczego nie brałam. Kto nie wierzy, niech przyjdzie zobaczyć moje treningowe dzienniki. Mam ich setki. Pokazują lata niesamowitej harówki. Wymazanie rekordów byłoby trochę głupie. Zaszkodziłoby lekkoatletyce - dodała Kratochvilova.

Co na to wszystko szef IAAF? Sebastian Coe stara się nie opowiadać po żadnej ze stron sporu. - Wiemy, że w przeszłości pewne systemy stworzyły sportowców, którzy prawdopodobnie nie ustanowili niektórych rekordów legalnie. Trzeba jednak być bardzo ostrożnym w kwestii anulowania rekordów. Potrafię zrozumieć frustrację i nerwowość sportowców, którzy osiągnęli wyniki czysto - oznajmił Brytyjczyk.

Kamil Stoch: po cichu liczyłem na podium

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: