W czwartek Polka zajęła w eliminacjach szóste miejsce, ale widać było, że miała sporą rezerwę i w piątkowym finale (start wyścigu o godz. 21) ma szansę powalczyć o pierwszy w swojej karierze medal na międzynarodowej arenie.
Rekordzistka Polski w biegu na 1500 metrów w ostatnim czasie notuje gigantyczny postęp, a wszystko dlatego, że w końcu może skupić się tylko na sporcie. We wcześniejszych latach treningi lekkoatletyczne łączyła ze stadiami matematycznymi, a później pedagogicznymi. Jak sama zapewnia, czas spędzony na uczelni nie pójdzie na marne.
- Chcę wrócić do szkoły. Podczas studiów miałam praktyki i bardzo spodobało mi się nauczanie. Jestem przekonana, że wrócę do tego po zakończeniu kariery - przyznaje Weronika Lizakowska.
Co ciekawe, jeszcze w zeszłym roku zawodniczce zdarzało się udzielać korepetycji zdalnych podczas kolejnych zgrupowań, a nawet tuż przed ważnymi zawodami. Ona sama nie widzi w tym nic złego.
ZOBACZ WIDEO: Matka legendy była w szoku. Zamiast Siódmiaka widokówkę wysłał... kolega
- Obecnie tego nie robię, bo trenuję na tyle mocno, że nie mam na nic innego siły, a czas wolny wykorzystuję na regenerację. Bardzo miło wspominam udzielanie korepetycji. Może wydawać się to dziwne, ale nie chodzi o samą okazję do zarobienia pieniędzy. To wspaniałe uczucie, gdy możesz pracować z dzieckiem i patrzeć, jak szybko się uczy nowych rzeczy. Wiele razy miałam uczniów, którzy nie potrafili matematyki, a już po kilku lekcjach zaczynali wszystko łapać w mig i sami przyznawali, że to łatwe. To było dla mnie bardzo motywujące i nawet pomagało mi w treningach. Odciągało myśli od zmęczenia i stresu. Poza tym miałam satysfakcję, że mogłam komuś pomóc, a przy tym spędzałam miło czas - wspomina Lizakowska.
Na razie jednak wszyscy polscy kibice powinni mocno trzymać kciuki, by 27-letnia zawodniczka prędko nie musiała zająć się korepetycjami i pracą w szkole, a zamiast tego zdobywała medale na kolejnych ważnych imprezach lekkoatletycznych.
Ostatni wzrost formy to jednak zasługa nie tylko skończonych studiów i skupienia się tylko na sporcie, ale także współpracy z trenerem Zbigniewem Królem. Szkoleniowiec znany z nieszablonowego podejścia do treningów stał już za wielkimi sukcesami Adama Kszczota i Patryka Dobka. Obecnie prowadzi dwie polskiego nadzieje, czyli Lizakowską i Filipa Raka. Ten duet już w podczas halowych mistrzostw Europy w Apeldoorn ma szansę sięgnąć po medale i wejść do czołówki europejskich biegaczy.